Głosowanie nad wnioskiem o odrzucenie projektu ustawy, którego pierwsze czytanie odbyło się w środę, zapowiedziano jeszcze podczas trwającego do piątku posiedzenia Sejmu. Oprócz zmniejszenia z trzech lat do roku kary pozbawienia wolności za publiczne znieważenia prezydenta, Ruch Palikota chce, by to przestępstwo ścigane było jedynie na wniosek głowy państwa, a nie z urzędu. Projekt zakłada też pozbawienie statusu funkcjonariusza publicznego prezydenta, posłów, senatorów i europosłów. Posłowie Ruchu chcą wykreślenia tych funkcji z katalogu funkcjonariuszy publicznych, za obrazę których grozi odpowiedzialność karna. Michał Kabaciński (RP) bronił projektu, prosił o nieprzyjmowanie wniosku o odrzucenie i dalsze prace w komisjach. - Gdyby wnoszone projekty były w 100 proc. dobre, to prace w Sejmie byłyby niepotrzebne. Jeśli widzicie błąd - pozwólcie go naprawić, nie odrzucajcie projektu w pierwszym czytaniu, bo zgłasza to opozycja - mówił. Przeciwnicy zmian zarzucali projektowi zmian fragmentaryczność, niespójność i nielogiczność. Przypominali, że po wykreśleniu tych funkcji ochronie nie będzie podlegał poseł, ale będzie nią objęty radny; nie będzie ochrony premiera, ale korzystać z niej będą ministrowie. Wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski tłumaczył, że obecny przepis dotyczący ścigania z urzędu znieważenia prezydenta jest zasadny i logiczny, ponieważ dobrem chronionym przez to prawo nie jest osoba fizyczna, tylko organ państwa - Prezydent RP. Ponieważ nie można oddzielić osoby prezydenta od organu, to atak na prezydenta, jest atakiem na istotę demokratycznego państwa - przekonywał. Przypomniał, że przepisy dotyczące karania za publiczne znieważenie prezydenta badał Trybunał Konstytucyjny w stosunku do zasady wolności wypowiedzi i stwierdził zgodność z konstytucją. Mariusz Witczak (PO) podkreślał, że obecny przepis o karaniu za publiczne znieważenie prezydenta używany jest z ostrożnością - w ostatnich latach było tylko 11 przypadków podjęcia postępowania. Bartosz Kownacki (PiS) ocenił, że przepisy w obecnym kształcie, stosowane normalnie, nie powinny być problemem. - Problemem są sympatie polityczne ścigających te przestępstwa - mówił. W ocenie Kownackiego zmiana tego prawa jest potrzebna, ale nie w kształcie proponowanym przez RP. - Klub PiS jest za odrzuceniem projektu, ale dostrzegamy problem i przygotujemy własny - duży projekt rozwiązań - zapowiedział. Posłowie zwracali uwagę, że proponowana przez Ruch Palikota zmiana wcale nie jest obroną wolności wypowiedzi. Józef Zych (PSL) prosił, by nie utożsamiać wolności słowa z wolnością znieważania. - Jesteśmy za wolnością słowa, ale nie za wolnością znieważania - mówił. - Badanie i kontrola działań polityków może być surowsze, ale nikt nie mówi, że wolno ich obrażać, tylko dlatego, że są politykami" - podkreślał. Andrzej Dera (SP) przekonywał, że Kodeks karny to system powiązanych ze sobą przepisów i nie można z niego wyciągać pojedynczych klocków. - Zmiany powinny być logiczne i spójne. Trudno mówić o analizie tych zmian - nie ma dyskusji merytorycznej, skoro są to przepisy niespójne i nielogiczne - mówił. Projekt RP zakłada też możliwość orzeczenia przez sąd nawiązki na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.