Zaprezentowane w środę kalendarium zakłada ogłoszenie 8 maja stanu klęski żywiołowej trwającej do 7 czerwca. 5 września minąłby 90-dniowy okres, kiedy nie można przeprowadzać wyborów. Ogłoszenie ich terminu mogłoby nastąpić 19 września, a głosowanie odbyć się 4 października. Jak powiedziała rzeczniczka klubu Anna Maria Żukowska pierwszy punkt planu to wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, "którego istnienia stara się nie dostrzegać PiS", a który jest faktem i należy go wprowadzić także w formule prawnej. "Lewica proponuje zmianę ustawy o stanie klęski żywiołowej i innych stanach nadzwyczajnych bez zmian konstytucji i kodeksu wyborczego" - podkreśliła. Zwróciła uwagę, że w po ustaniu stanu klęski można by w ciągu 14 dni zarządzić nowy termin wyborów "przy uznaniu, że wszystkie czynności wyborcze dokonane w ramach zapowiedzianych wyborów prezydenckich pozostają w mocy". Gawkowski: Proste, konstytucyjne rozwiązanie Według przewodniczącego klubu Krzysztofa Gawkowskiego to "proste, konstytucyjne rozwiązanie". "Szansa na to, że wybory się odbędą w bezpiecznym terminie, to stan klęski żywiołowej" - powiedział. Przypomniał, że Lewica wystąpiła do premiera o wprowadzenie takiego stanu, a później zgłosiła w Sejmie projekt uchwały wzywającej szefa rządu do takiej decyzji. "Wyborcza gra, którą toczy PiS, jest nie do końca uczciwa. W wielu miejscach politycy mówią o wyborach, ale nie chcą o tym rozmawiać w Sejmie" - powiedział, nawiązując do wniosku o zobowiązanie premiera do przestawienia informacji w sprawie przygotowań do wyborów. Przypomniał przestrogi OBWE i przewodniczącego PKW, że wybory mogą nie być demokratyczne ani wolne. "PiS z każdej strony sceny politycznej, od każdej instytucji, która jest odpowiedzialna za wybory, powinno czerpać garściami, jednak to wszystko wyrzuca do kosza, bo liczy się tylko jeden cel - Andrzej Duda prezydentem". "Dzisiaj karty wyborcze mogą być chore" "Andrzej Duda może startować jak każdy inny kandydat, ale w wyborach, które będą dawały poczucie bezpieczeństwa. Dzisiaj karty wyborcze mogą być chore, mogą przenosić koronawirusa" - przekonywał Gawkowski. "Każdy, kto będzie przykładał rękę do nieuczciwych wyborów, będzie w przyszłości rozliczony; każdy prokurator, który umarza śledztwo w sprawie wyborów, w przyszłości będzie ponosił cenę polityczną" - powiedział Gawkowski. Poseł Maciej Konieczny zwracał uwagę na zagrożenia gospodarcze związane z pandemią. "Realnie mierzymy się z ogromnym kryzysem, kryzysem zdrowotnym, gospodarczym, który musi wynikać z obostrzeń związanych z pandemią" - powiedział. Zarzucił, że "rząd bardzo zajęty organizacją tych skandalicznych wyborów nie znalazł czasu, żeby pomóc tym, którzy już stracili pracę albo za chwilę stracą pracę". Podkreślił, że zasiłki dla bezrobotnych w Polsce "są skandalicznie niskie - 500 zł - i dostaje je właściwie 15 procent tych, którzy są bez pracy". "Jeżeli tego nie naprawimy, a bezrobocie w wyniku tego kryzysu zapewne uderzy, to miliony, setki tysięcy polskich rodzin zostaną bez środków do życia" - dodał, przestrzegając, że oznaczałoby to także, "że pogrążymy się w recesji na stałe". "Dla wszystkich, myślę, łącznie z rządzącymi jest jasne, że wybory w maju nie mogą być ani bezpieczne dla zdrowia, ani wiarygodne; wybory, których nie poprzedza normalna kampania, nie będą do końca demokratyczne" - dodał Konieczny. Przewodniczący SLD Włodzimierz Czarzasty odniósł się do wypowiedzi przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej Donalda Tuska, według którego za bojkotem wyborów przemawia przyzwoitość. "Panie premierze, czy to znaczy, że ludzie, którzy będą głosowali na pana Kosiniaka Kamysza, pana - Hołownię, pana Biedronia są nieprzyzwoici? Jak pan śmie obrażać ludzi?" - pytał.