Ograniczenie do "niezbędnego minimum" imprez masowych, działalności handlowej i artystycznej - to nowe zalecenia Rady Medycznej przy premierze, opublikowane w środę. Jej zdaniem większe obostrzenia powinny obowiązywać zwłaszcza w powiatach, gdzie liczba hospitalizacji na COVID-19 przekracza dziewięć na 100 tys. mieszkańców. Siarkowska: Jeśli Rada Medyczna rekomenduje zamykanie lasów, pytam, na jakiej podstawie? O ocenę sugestii ekspertów zapytał Bogdan Rymanowski w internetowej części środowego "Gościa Wydarzeń". Posłanka Anna Siarkowska (klub PiS) stwierdziła, że Rada Medyczna "jest bardzo nietransparentnym ciałem", a jej członkowie "nie określili, czy w ich przypadkach nie zachodzi konflikt interesów". Jak uściśliła, nie wiadomo, czy obecnie albo w przeszłości pracowały dla koncernów farmaceutycznych i czy dostawały granty od tych firm. - Z posiedzeń Rady nie są sporządzane protokoły. Ponadto do opinii publicznej nie przedostaje się informacja, w oparciu o jakie badania wydawane są rekomendacje. Jeśli Rada Medyczna rekomenduje zamykanie lasów, to ja - jako obywatel - pytam, na jakiej podstawie. W przeciwnym wypadku nie mam zaufania do takich ludzi - wyjaśniła Siarkowska. Natomiast poseł Porozumienia Michał Wypij zauważył, że na początku epidemii rząd słuchał Rady, lecz teraz, gdy jej zalecenia stoją naprzeciw "interesowi politycznemu PiS", ten organ został "odsunięty". - Tu widzę początek problemów skutkujących wysokim poziomem zgonów na COVID-19 - ocenił. Wypij przypomniał, że w krajach Europy Zachodniej sprawdziły się tzw. paszporty covidowe, pozwalające "zapanować nad tym, jak transmituje wirus". Zapytany, czy nie obawia się, iż w Polsce doszłoby do gwałtownych demonstracji przeciwników takiego rozwiązania, odparł: - Powinna być poważna dyskusja, do której dopuszczono by głos lekarzy mających doświadczenie z koronawirusem. Kłótnia Wypija z Siarkowską. "Pan zwyczajnie kłamie", "Pani to odszczeka" Poseł Porozumienia stwierdził również, że obecnie "PiS stało się zakładnikiem grupki osób nazywającej siebie 'antyszczepionkowcami'". Wówczas przerwała mu Siarkowska i wywiązała się między nimi sprzeczka.- Kto tak siebie nazywa? Personalnie - kto nazywa się antyszczepionkowcem? - Państwa grupa, która pod każdym komentarzem, w którym prosimy... - Pan zwyczajnie kłamie, absolutnie! - Tak? To bardzo ciekawe. W tak agresywny sposób atakują nas, polityków, którzy proponują paszporty covidowe...- Nigdy nikt tak (antyszczepionkowcem - red.) siebie nie nazywał, wręcz przeciwnie.- Znajdę pani dowód i będzie pani musiała odszczekać te słowa. - Bardzo proszę. Za każdym razem podkreślamy, że bronimy praw i wolności obywatelskich. Żadne z nas nie jest antyszczepionkowcem, pan bezczelnie powiedział użył "słowa-pałki" do walki z przeciwnikami politycznymi. Pan nie szuka merytorycznych argumentów. Jest mi przykro, bo od przedstawiciela partii Jarosława Gowina, który słynie z uprzejmości, kultury i z tego, że zawsze mówi merytorycznie, można oczekiwać czegoś więcej niż tak karygodnego zachowania.- Gracie państwo na lęku i strachu Polaków, budując rozpoznawalność. Siarkowska: Używanie słowa "antyszczepionkowiec" to praktyka jak za komuny Siarkowska powiedziała, że słowo "antyszczepionkowiec" jest używane jako inwektywa, bo "nie odnosi się do argumentów drugiej strony". Jako inne przykłady podała słowa "foliarz" i "płaskoziemiec", co nazwała "taką samą praktyką, jak podczas komuny", gdy stosowano m.in. stwierdzenie "zapluty karzeł reakcji". Wypij wtedy stwierdził, że "świat nauki jest sojusznikiem w nierównej walce w wirusem. Wówczas byłoby łatwiej zagłuszyć niepozwane komentarze osób, które na lęku społecznym próbują budować pozycję polityczną. Na pytanie prowadzącego o wewnętrzne regulacje w szkołach, uczelniach czy zakładach pracy, które obejmują podział pracowników na zaszczepionych i niezaszczepionych, polityk Porozumienia odparł, iż "brak transparentności i jasnych zasad prowadzi do tego, że każdy na własną rękę będzie walczył z wirusem". Z kolei Siarkowska przypomniała, że ustawowe regulacje muszą być zgodne z konstytucją. - Jeżeli mówimy o wdrażaniu "paszportów", czyli systemu kontroli i nadzoru mającego pomóc walczyć z transmisją wirusa - a to z gruntu niemożliwe, bo zaszczepieni i niezaszczepieni mogą go transmitować - to jaki jest cel? - zastanawiała się. Jak dodała posłanka PiS "jako mama czwórki dzieci nie chciałaby dla nich świata, w którym wszystko podlega nadzorowi państwa". - Chciałabym, aby żyły w normalnym świecie, a takie rozwiązania chińskie nie są implementowane - podsumowała.- To rozwiązania z Europy Zachodniej - ripostował Wypij.