PAP: Bierze pan udział w partyjnych negocjacjach w sprawie koalicji wyborczej? Eugeniusz Kłopotek: - Nie, zajmuję się żniwami. Ma pan jakąś wiedzę, do czego to zmierza? Idziecie sami jako PSL-Koalicja Polska? Porozumiewacie się z PO? - Nie wiem. Słyszałem tylko z mediów, że w czwartek ma być jakaś decyzja, że jest podobno blisko porozumienia z PO. Należy być jednak ostrożnym w tych dywagacjach, bo to różnie może być. Żeby tylko czasami nie było tak, że w czwartek Kosiniak-Kamysz ze Schetyną ogłoszą wspólny start, a za kilka Schetyna przytuli Czarzastego. I wtedy to dopiero będziemy w złej sytuacji. Co wtedy powinniście zrobić? - Wyjść. Naprawdę, pójście szeroką ławą nic nie daje. Daje coś pójście w dwóch blokach światopoglądowych. Lewica powinna iść swoją drogą, przekroczy próg, będzie miała swoich parlamentarzystów, a my z Platformą swoją drogą, też będziemy mieli parlamentarzystów. Natomiast pójście od Sasa do Lasa to jest nieporozumienie. Elektoraty się nie sumują, tylko wręcz wzajemnie wykluczają. Gdyby PSL poszło samodzielnie jako Koalicja Polska, a Platforma z lewicą, to będzie gorsze rozwiązanie? - To będzie najgorsze rozwiązanie dla Platformy. My sobie poradzimy z tym nieszczęsnym progiem. Lewica też na tym zyska. Natomiast PO pęknie, bo część odejdzie. Ta część, która nie zaakceptuje mariażu z lewicą. Pewnie część z nich przyjdzie do nas. Czy to jest potrzebne Platformie? Moim zdaniem nie. Łatka lewicowości zostanie już jej przyklejona. Słyszałem, że PSL straszy PO, że jeśli nie dojdzie do porozumienia, zerwie koalicje w sejmikach i porozumie się z PiS? - Żeby na złość zrobić Platformie? Nie, nic takiego nie wchodzi w rachubę. Bylibyśmy niepoważni. Nigdy nie słyszałem u nas takich dywagacji. Sam bym się czemuś takiemu sprzeciwiał. Ale jeśli wystartujecie sami i się dostaniecie, po wyborach będziecie mieli większą swobodę, będziecie mogli wejść do koalicji i z PO, i z PiS? - Wtedy będzie wszystko możliwie. Ale prezes Kosiniak-Kamysz mówił, i ja też to podzielam, że koalicje tworzy się po wyborach, a nie przed wyborami. Bo to nie politycy układają koalicje powyborcze, tylko wyborcy przy urnach. Rozmawiał Piotr Śmiłowicz (PAP)