Klich pytany w "Kropce nad i" w TVN24, czy na tej liście były osoby z b. WSI, powiedział: "nie, na tej liście nie było nikogo, kto był w WSI, więc ten powód odpada". Minister przyznał jednocześnie, że na tej liście były osoby, które studiowały w ZSRR, ale jedną z tych osób właśnie prezydent zaakceptował. Dodał, że osoba ta studiowała w ZSRR na przełomie lat 80. i 90. - Wydaje mi się, że od 1988 do 1991 r. - powiedział Klich. Dodał, że "nie znajduje żadnej logiki" w działaniu prezydenta, by "jedne kandydatury zaakceptować, a innych nie zaakceptować". - Brak akceptacji dla wybitnego szefa departamentu wojskowych spraw zagranicznych, który od lat zawiaduje polską polityką obronną w kontaktach międzynarodowych, jest dla mnie też kompletnie niezrozumiały. To tak naprawdę obniża prestiż polskiego wojska i nasze notowania na arenie międzynarodowej - powiedział Klich. Dodał, że prezydentowi nikt nie może odmówić prawa do podejmowania samodzielnych i suwerennych decyzji. - Pan prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, ma prawo podejmować decyzje dowolne, ale ja jako minister obrony narodowej mam prawo nie rozumieć tych decyzji - powiedział Klich. Zapewnił, że konsultował kandydatury do nominacji generalskich z L. Kaczyńskim. - Pierwszą propozycję nominacji generalskiej wysłałem jeszcze w listopadzie ubiegłego roku, drugą, jeśli dobrze pamiętam, w grudniu ubiegłego roku; był czas na rozmowy na ten temat z panem prezydentem - powiedział Klich. Dodał, że także w czasie powrotu ze szczytu NATO w Bukareszcie rozmawiał z prezydentem na temat takich konsultacji. - Liczyłem na to, że pan prezydent podejmie taką propozycję i zaprosi ministra obrony do siebie na konsultacje. Ostatni raz rozmawiałem na ten temat z prezydentem w czwartek w ubiegłym tygodniu podczas uroczystości w Belwederze. Wydawało się, że nie ma problemu z konsultacjami, tymczasem do tych konsultacji nie doszło - powiedział minister. Prezydent zaakceptował 3 nominacje generalskie spośród 15 zaproponowanych przez MON. We wtorek premier Donald Tusk je kontrasygnował. Klich powołując się na informacje od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego poinformował także, że do końca czerwca będzie sporządzony akt oskarżenia w sprawie żołnierzy podejrzanych w sprawie ostrzelania afgańskiej wioski Nangar Khel. - Prokuratura prowadzi postępowanie z myślą o tym, żeby zakończyć je aktem oskarżenia - taką deklarację uzyskałem dziś od ministra Ćwiąkalskiego - powiedział Klich. W sprawie ostrzelania afgańskiej wioski Nangar Khel podejrzanych jest siedmiu żołnierzy, którzy przebywają w areszcie. Do ostrzału wioski doszło 16 sierpnia ub. roku. W jego wyniku zginęło ośmioro afgańskich cywili, w tym kobiety i dzieci. Sześciu żołnierzom z 18. bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, siódmemu - atak na niebroniony obiekt cywilny; wszyscy przebywają w areszcie.