, który był gościem wtorkowego Salonu Politycznego Trójki, potwierdził podaną przez "Dziennik" informację o rozmowie między amerykańską sekretarz stanu Condoleezzą Rice i szefem polskiego MSZ Radosławem Sikorskim. Jak podała gazeta, powołująca się rzecznika MSZ Piotra Paszkowskiego, w nocy z soboty na niedzielę Rice zadzwoniła do Sikorskiego "z zapewnieniem, że w najbliższych dniach Waszyngton przekaże nam na piśmie konkretną propozycję odnośnie wsparcia procesu unowocześnienia polskiego wojska". - Rzeczywiście doszło do rozmowy telefonicznej pomiędzy Condoleezzą Rice i ministrem Sikorskim. A w tym tygodniu odbędą się dwie konsultacje. Pierwsza na poziomie eksperckim, nie politycznym - już jutro, w sprawach szczegółów wojskowych. Druga w piątek - poważniejsza, polityczna - oświadczył Klich. - Nasze stanowisko jest niezmienne od samego początku. Tarczy być nie musi - podkreślił. - Czekamy na to, ażeby ze strony amerykańskiej pojawiły się dodatkowe zachęty, które pozwolą nam zgodzić się na instalacje amerykańskie na terenie RP. Chodzi o to, by Amerykanie zobowiązali się do zaangażowania finansowego albo rzeczowego w rozwój polskiego potencjału obronnego; w pierwszej kolejności jeżeli chodzi o nasze systemy obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej - tłumaczył minister obrony. Jak dodał, "Amerykanie wiedzą, jakie są nasze oczekiwania; w pierwszej kolejności chodzi o system obrony Patriot 3". Na pytanie, co strona polska dostanie, Klich odpowiedział: "Myślę, że istotna deklaracja padnie już w tym tygodniu". Klich podkreślił, że pragnie uspokoić tych Polaków, którzy obawiają się, że obecność instalacji amerykańskich na terenie Polski narazi nas na niebezpieczeństwo, np. na wrogość ze strony Rosji. - Oczywiście, że każda instalacja wojskowa powoduje jakieś retorsje. Oczywiście, że pojawiłyby się nowe zagrożenia dla bezpieczeństwa Polski. Ale właśnie poprzez amerykańskie zaangażowanie w rozwój naszego potencjału obronnego chcemy te dodatkowe zagrożenia zneutralizować - tłumaczył szef resortu obrony.