Wczoraj ujawniono dokonaną przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) w Moskwie transkrypcję rozmów z kokpitu prezydenckiego samolotu, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem. Minister ponowił dziś wcześniejsze deklaracje, że unika wypowiadania się na temat katastrofy do czasu zakończenia prac przez właściwe organy, badające sprawę. Szef MON pytany, czy decyzja o ujawnieniu rozmów zarejestrowanych w kokpicie nie była przedwczesna - bo otworzyła drogę do kolejnych spekulacji i pytań - ocenił, że "pytania pozostaną jeszcze przez czas jakiś, dopóki komisja nie zakończy swoich prac". - Uważam, że decyzja premiera Donalda Tuska o ujawnieniu zawartości tej skrzynki była ze wszech miar uzasadniona. Im szybciej to się stało, tym lepiej, bo protokół systematyzuje nasza wiedzę o kolejności zdarzeń, natomiast absolutnie nie pozwala na wyciąganie wniosków, (...) to zdecydowanie za mało, by stawiać hipotezy o przyczynach katastrofy - ocenił Klich. 40-stronicowa transkrypcja rozmów z kokpitu to rozpisane w tabelach - czas, treść zdania po rosyjsku i polsku oraz oznaczenie, kto wypowiada dane słowa. Część zdań jest wypowiadanych w języku angielskim, niektóre fragmenty są opisane jako niezrozumiałe, nie do wszystkich wypowiedzi udało się też przyporządkować autora.