Klich przebywał dziś na poligonie w Nowej Dębie (Podkarpackie), gdzie odbywały się ćwiczenia żołnierzy VI zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego do Afganistanu. Minister ocenił poziom wyposażenia naszego kontyngentu w tej misji jako "przyzwoity". - Mierzę go skalą wydatków na ten cel, która znacznie wzrosła w porównaniu do lat ubiegłych. Mój poprzednik wydał ok. 126 mln zł na dozbrojenie naszego kontyngentu. Podczas gdy zakupy sprzętu i uzbrojenia indywidualnego żołnierzy, dokonane przeze mnie przez ostatnie półtora roku, to wydano już 339 mln zł. W tym roku zarezerwowaliśmy w planie finansowym prawie 500 mln zł - mówił Klich na konferencji prasowej. Dodał, że w przyszłym roku do planowanych 800 mln zł na ten cel dodane będzie kolejne 500 mln zł, ze względu na konieczność dokonania szybszych zakupów. Zdaniem Klicha, Polska płaci wysoką cenę za misję w Afganistanie, ale - w jego opinii - żołnierze, którzy zginęli w tym kraju, wzmocnili nasze bezpieczeństwo narodowe. - Oni są filarami naszego bezpieczeństwa ze strony NATO, gdyby Polska była kiedykolwiek zagrożona. Tam (w Afganistanie) jest wojna i tygodniowo ginie ok. 20 żołnierzy innych nacji. Nie przyzwyczajajmy się, że regularnie muszą zdarzać się straty, ale też nie przyzwyczajajmy opinii publicznej, że jest to błaha misja, bo jest to trudna misja - zaznaczył minister. Pytany przez dziennikarzy, po co zatrudnił PR-owca (o zatrudnieniu nowego doradcy doniosła czwartkowa "Rzeczpospolita"), gdyż sam świetnie radzi sobie z dziennikarzami, Klich odpowiedział, że doradca ds. komunikacji społecznej jest konieczny, żeby opinia publiczna zrozumiała sprawy, które się niezwykle skomplikowane i mają charakter techniczny. Jako przykład podał ostatnie wydarzenia, kiedy "zintegrowany chór lobbystów orzekł, że nasz kontyngent jest beznadziejnie przygotowany do misji afgańskiej, co jest oczywistą nieprawdą". - I w dużej części wynika to z interesów, które za nimi stoją. Kiedy lobbysta komentuje, że największym problemem armii jest lobbowanie, to dochodzi do jakieś sytuacji szalenie dziwnej. Lobbyści są tymi, którzy robią to za pieniądze; robią to często w sytuacji, kiedy jeszcze nie pochowaliśmy naszych zmarłych żołnierzy. Specjaliści od komunikacji muszą na język zwyczajny, codzienny, przekładać nasze racje. Muszą przeciwstawiać się temu zjednoczonemu frontowi lobbystów - powiedział Klich. W jego opinii, kiedy armia staje się coraz bardziej zawodowa, profesjonalna powinna stać się także komunikacja: tak zewnętrzna, jak i wewnątrz wojska. - Po to potrzebni są specjaliści - wyjaśnił. Przeczytaj relacje naszego wysłannika do Afganistanu