- Minister chce uciąć wszelkie spekulacje, które pojawiają się, mimo tego że ujawniono tę część raportu, która zawiera wszystkie istotne informacje - zaznaczył Rochowicz. Jak dodał, Klich polecił już przygotowanie ekspertyzy, która ma określić szczegółowo, co można ujawnić. Jak dodał chodzi m.in. o kwestie danych osobowych (m.in. członków komisji wyjaśniającej przyczyny tragedii) pojawiających się w raporcie. Tymczasem rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski zapowiedział w czwartek, że zwróci się do szefa MON o udostępnienie mu raportu. W czwartkowej "Kropce nad i" w TVN24 podkreślił, że jego wniosek dotyczyć będzie też utajnionej części dokumentu. Zaznaczył, że jego niepokój wzbudziło właśnie to, iż znaczna części raportu jest niejawna. Dodał również, że w sprawie jest "za dużo błędów, które mogły się zdarzyć, które świadczą o jakiejś cywilizacyjnej już katastrofie". W środę Rochowicz poinformował, że cały raport komisji liczy ok. 40 stron, a załączniki dodatkowe 700. Dotąd odtajnione zostały cztery strony - "zawierające główne tezy i ustalenia". Przyczyny styczniowej katastrofy samolotu CASA, w której zginęło 20 lotników, wyjaśniała Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Z ujawnionej w środę części raportu wynika m.in., że do tragedii doprowadził splot wielu okoliczności, m.in. niewłaściwa organizacja lotów oraz szkolenia lotniczego, za małe doświadczenie załogi i złe warunki atmosferyczne. Jak poinformował przewodniczący komisji, płk Zbigniew Drozdowski, bezpośrednią przyczyną katastrofy było "nieświadome doprowadzenie przez załogę do nadmiernego przechylenia samolotu (...), powodujące postępujący spadek siły nośnej, co doprowadziło w końcowej fazie lotu do gwałtownego zniżania, z utratą kierunku i zderzenia samolotu z ziemią". Według ekspertów, wpływ na nią miało też wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS, pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu i o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania w czasie obu podejść do lądowania. Komisja dość szybko wykluczyła niesprawność systemów samolotu w trakcie lotu. Na tej podstawie wznowiono, zawieszone po tragedii, loty samolotów CASA. Ucinając wszelkie spekulacje, wykluczono także by załoga i pasażerowie byli pod wpływem alkoholu, czy środków odurzających. Dowiodły tego wyniki badań szczątków przeprowadzone w Akademii Medycznej w Szczecinie. Ustalono także, że podczas obu prób podchodzenia do lądowania samolot był zbyt wysoko w stosunku do planowanej ścieżki zniżania. Dodatkowo silny wiatr spychał maszynę na prawo od osi pasa. Radio TOK FM podało, powołując się na informatora zaangażowanego w sprawę, że CASĘ próbował na murawie lotniska posadzić pilot, który nie należał do załogi - czyli jeden z oficerów będących pasażerami.