- Mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że na pokładzie nie było żadnych dokumentów o charakterze niejawnym. Nie było też żadnych urządzeń, które by działały w trybie niejawnym, czyli takich, które by zapewniały łączność kryptograficzną albo które by służyły do przetwarzania materiałów o charakterze niejawnym - powiedział Klich w "Kropce nad i" w TVN24. Pytany, czy zna zapis z czarnych skrzynek, szef MON odparł: "Zostałem zapoznany przez rosyjską komisję badania wypadków lotniczych z częścią zawartości jednej z czarnych skrzynek, ale to jest mniej więcej jedna trzecia zapisu, i to w postaci zupełnie surowej". - W związku z tym nie jestem w stanie na tej podstawie (...) czegokolwiek wnioskować - zaznaczył. Minister obrony zaznaczył, że osobiste rzeczy pasażerów zostały zabezpieczone przez stronę rosyjską, a następnie w całości przekazane stronie polskiej i objęte postępowaniem śledczym. - Dopiero po zabezpieczeniu tych dowodów zostały przekazane do Polski i (...) są w tej chwili przekazywane właścicielom i rodzinom właścicieli - powiedział Klich. Szef MON przypomniał, że Biuro Ochrony Rządu odpowiada za bezpieczeństwo pasażerów, a wojsko - za przygotowanie pilota, samolotu oraz planu lotu. - Strona goszcząca, w tym wypadku rosyjska, przygotowuje lotnisko do tego, aby było odpowiednie i spełniało standardy zapisane w tzw. wykazie lotnisk - powiedział Klich. Podkreślił, że oficerowie Żandarmerii Wojskowej oraz służby Kontrwywiadu Wojskowego przylecieli na miejsce katastrofy w sobotę wieczorem. Powiedział też, że od polskich służb uzyskał informacje, że na lotnisku nie było dodatkowych urządzeń naprowadzających. Klich powiedział, że po katastrofie samolotu konsultował się m.in. z polskim przedstawicielem przy NATO. Jak dodał, chodzi o to, żeby móc "wykorzystać potencjał NATO do lepszego przeprowadzenia naszych prac". - Ale wydaje się, że w tej chwili to nie jest konieczne - zaznaczył. Szef MON powiedział, że być może polska komisja badająca przyczyny wypadku zgłosiła się już bądź zamierza się zgłosić do strony amerykańskiej o mapy satelitarne z rejonu wypadku. Ile będziemy czekali na prawdę o Smoleńsku?