Kontrola została przeprowadzona po doniesieniach żołnierzy tej jednostki o nieprawidłowościach m.in. w polityce kadrowej. Z raportu przygotowanego przez departament kontroli MON wynika m.in., że zmiany kadrowe wprowadzone przed dowódcę jednostki były zgodne z obowiązującymi przepisami oraz uzyskały aprobatę ze strony jego przełożonych - dowódcy wojsk specjalnych i szefa Sztabu Generalnego WP. Jak powiedział Klich, wyznaczenie na stanowiska w GROM 116 żołnierzy, w tym 16 z rezerwy w latach 2008-2010 (ten czas obejmowała kontrola) odbywało się zgodnie z procedurami, a wszyscy przyjęci do służby spełniali parametry, które są warunkami zatrudnienia na danym stanowisku. Minister poinformował także, że kontrola nie potwierdziła zarzutu jakoby niektórzy oficerowie rezerwy, którzy zostali powołani do zawodowej służby wojskowej w jednostce GROM, nie zrezygnowali z pełnienia funkcji w organach spółek prawa handlowego. Zaznaczył ponadto, że kontrola nie potwierdziła nepotyzmu w jednostce. - Żadna z osób, które są w jakiejkolwiek relacji pokrewieństwa, nie została przez dowódcę zatrudniona w jednostce - powiedział. Szef MON podkreślił, że dyskusję wokół GROM uważa za zamkniętą. Zaapelował też do byłych dowódców GROM o ciszę wokół jednostki, a do polityków - o wstrzemięźliwość w komentarzach. - Ta jednostka jest naszym dobrem wojskowym. Jest takim pododdziałem, który skutecznie realizuje swoje zadania w Afganistanie. Dyskusja wokół niej jej nie służy - powiedział. Podkreślił, że nie będzie odnosił się do żadnych informacji medialnych o innych nieprawidłowościach w jednostce, bo nie chce się w tę dyskusję wpisywać. Kontrola przeprowadzona w GROM miała związek z doniesieniami żołnierzy tej jednostki o nieprawidłowościach m.in. w polityce kadrowej. Kopie zawiadomienia przekazano do wiadomości MON, Dowództwu Wojsk Specjalnych, BBN, NIK i Sejmowi. Polecenie kontroli Klich wydał 19 lutego, wtedy też zlecił szefowi Sztabu Generalnego "uporządkowanie sytuacji". Pod koniec lutego treść doniesienia oficera GROM na dowódcę tej jednostki płk. Dariusza Zawadkę opisała "Rzeczpospolita". Dokument ma zawierać zarzuty nieprawidłowości kadrowych, nepotyzmu oraz naruszania godności i poniżania. W dniu publikacji płk Zawadka zorganizował konferencję prasową, na której zarzuty formułowane przez podwładnych określił jako "bezpodstawne". Zapowiedział złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przez autora doniesienia i pozew w procesie cywilnym.