Odnosząc się do poniedziałkowych rozmów w Waszyngtonie między ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim i sekretarz stanu Condoleezzą Rice, Klich powiedział, że z relacji Sikorskiego wie, że było to "dobre spotkanie". - Obie strony miały okazję wyłożyć swoje racje (...) minister Sikorski informował o tym, co w czwartek i piątek ustalono w Warszawie - mówił w radiowej Trójce. Klich zaznaczył, że w czasie poniedziałkowych rozmów w USA strona polska koncentrowała się na problemie obecności na stałe w naszym kraju rakiet "Patriot". - Bateria rakiet "Patriot" w Polsce powinna mieć swe stałe miejsce stacjonowania i stąd jako zestaw mobilny może być przenoszona do rozmaitych zadań w różnych częściach świata, ale z Polski wyjeżdża i do niej wraca - powiedział szef MON. Zdaniem ministra Polska musi być chroniona przed wszystkimi rodzajami rakiet, także średniego i krótkiego zasięgu, a tarcza antyrakietowa pozwala na ochronę przed rakietami dalekiego zasięgu. - Gdyby instalacja amerykańska pojawiła się na terenie Polski, musiałoby jej towarzyszyć wzmocnienie artykułu piątego Traktatu Waszyngtońskiego mówiące o tym, że w przypadku zaatakowania Polski przy pomocy rakiet balistycznych, system zostanie wykorzystany do obrony naszego kraju - zastrzegł. W TVN24 Klich powiedział, że wprawdzie jedna bateria rakiet "Patriot" nie przesądza o pełnym bezpieczeństwie, ale ich obecność "uruchamia całą linię technologiczną, proces który powinien doprowadzić do 2018 roku do posiadania wystarczającego i szczelnego systemu antyrakietowego chroniącego terytorium Polski". Minister dodał, że koszt jednej baterii rakiet "Patriot" to około 300 mln dolarów, natomiast w perspektywie 10 lat wartość całego systemu wyniosłaby kilka miliardów złotych. Po rozmowie w poniedziałek w Waszyngtonie z sekretarz stanu Condoleezzą Rice minister Sikorski sugerował, że porozumienie z USA o umieszczeniu w Polsce tarczy antyrakietowej będzie ewentualnie możliwe do końca lipca.