Andrzej Stankiewicz: Mamy dla pana taki piękny szalik na EURO 2008, proszę bardzo. Bogdan Klich: Szaliki noszę tylko w zimie, ale ten szalik kibica przyjmuję z radością, bo kibicuję polskiej drużynie. Agnieszka Burzyńska: A kibicuje pan przed telewizorem w samotności, czy w pubie ze znajomymi? Do pubu żona mnie nie wypuszcza, bo nie ma czasu. Soboty i niedziele spędzam z rodziną. Agnieszka Burzyńska: Ale ekscytuje się pan, czy raczej wspiera w milczeniu? Jak nie mam okazji ekscytować się w Ministerstwie Obrony, to tym bardziej będę się ekscytował w domu. Agnieszka Burzyńska: Zostawmy EURO. Czas na mniej przyjemne rzeczy. Andrzej Stankiewicz: Afgańscy mudżahedini zapowiadają ataki na polskich żołnierzy po niefortunnej wypowiedzi ministra Sikorskiego w Kabulu. Minister spraw zagranicznych domagał się ukarania lidera partii Hezb-e-Islami za zbrodnie wojenne. "Trzeba ich dopaść" - to cytat. Martwi się pan o polskich żołnierzy? Wypowiedzi ministra nie chcę komentować. Natomiast jest rzeczą oczywistą, że zagrożenie dla naszego kontyngentu jest. Tak jak było do tej pory. Andrzej Stankiewicz: Po co w ogóle była taka wypowiedź? Powtarzam: nie chcę komentować wypowiedzi ministra spraw zagranicznych. Agnieszka Burzyńska: A rozmawiał pan o tym z Radosławem Sikorskim? Tak, rozmawialiśmy w czwartek. Agnieszka Burzyńska: Tłumaczył jakoś? Proszę wybaczyć, ale komentarza do wypowiedzi ministra spraw zagranicznych nie będzie. Andrzej Stankiewicz: Może za dużo osobistego wątku było? Przyjaciel pana ministra Sikorskiego zginął z rąk żołnierzy Gulbuddina Hekmatiara, którego on dzisiaj krytykuje. Podzielam opinię ministra Sikorskiego, że warto pokazywać polskie korzenie w Afganistanie, kiedy ramię w ramię walczyliśmy przeciwko Sowietom. Agnieszka Burzyńska: Pan by powiedział to samo? Bez komentarza. Agnieszka Burzyńska: Czyli nie ma sprawy? To nie jest dodatkowe narażanie żołnierzy? Nie będę komentował wypowiedzi ministra Sikorskiego.