- Cieszy mnie bardzo to, że chyba (...) ośmiu z jedenastu pilotów wycofało swoje rezygnacje. To jest miarą zaufania do tych deklaracji, które zostały w ciągu kilku ostatnich dni złożone zarówno przeze mnie, jak i ministra Boniego, ministra Grasia w imieniu rządu - powiedział Klich w Kwaterze Głównej NATO w Brukseli. - To jest dobra wiadomość, ponieważ piloci pułku są potrzebni naszym siłom powietrznym - dodał Klich. Na początku czerwca MON poinformowało, że z 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, zamierza odejść blisko 30 osób - pilotów, techników i nawigatorów. Powodem miały być obawa przed zmianami w systemie wojskowych emerytur i niepewność przyszłości specpułku. Resort zapewniał żołnierzy, że nie przygotowuje się żadnych zmian zasad i wysokości odpraw oraz emerytur, które objęłyby osoby już służące w wojsku. Klich zapewniał, że będzie patronował personelowi jednostki. - Ja im obiecałem: każdy z pilotów, każdy z pracowników technicznych, każdy i każda z pracowników cywilnych tego pułku ma moją gwarancję - o czym im powiedziałem już przed kilkoma tygodniami - że ich przyszłość będzie pod parasolem ochronnym ministra obrony narodowej bez względu na to, gdzie ich los rzuci - powiedział Klich w Brukseli. Jak dodał, rozmowy z wojskowymi i pracownikami trwają. - Wczoraj na przykład umówiłem się na spotkanie z czterema paniami stewardesami, które chcą porozmawiać na temat swojej przyszłości. Mają gwarancję, że są pod ochroną - powiedział. Pytany, co udało się zrobić w sprawie wyjaśnienia okoliczności katastrofy Tu-154 10 kwietnia, szef MON odpowiedział: "Nie wszystko. Musimy poczekać, aż zakończą pracę odpowiednie instytucje - prokuratura rosyjska, prokuratura polska, komisja rosyjska, komisja polska. Dla nas szczególnie istotne będą orzeczenia prokuratury polskiej i polskiej komisji badania wypadków lotniczych. Musimy się uzbroić w cierpliwość".