To efekt burzy, jaka rozpętała się po ujawnieniu w czwartek "rewelacji" byłej asystentki Cimoszewicza, Anny Jaruckiej, jakoby na prośbę polityka zamieniła jego oświadczenie majątkowe, które składał w Sejmie i MSZ, "zmieniając informacje na temat akcji PKN Orlen". Kandydat na prezydenta zarzuca swym adwersarzom prowokację. Niektórzy posłowie z Komisji Śledczej ds. PKN Orlen uważają, że marszałek ich okłamał. Z ABW do MSZ Wczoraj rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk informowała, że oświadczenie majątkowe Cimoszewicza znajdowało się w Agencji, dziś powiedziała nam, że dokument jest od kilku tygodni w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Resort odmawia komentarzy w tej sprawie. Gdyby oświadczenie majątkowe Cimoszewicza ujrzało światło dzienne w takiej wersji, jak opisuje je jego była asystentka, mogłoby to pogrzebać szanse marszałka w wyborach prezydenckich. - Oznaczałoby to, że nie tylko skłamał, ale i dopuścił się fałszerstwa dokumentów - uważa Antoni Macierewicz z sejmowej komisji śledczej. Dodatkową weryfikacją będzie przesłuchanie Jaruckiej, a także zapewne Cimoszewicza i szefa ABW. Nie można wykluczyć również, że dojdzie do konfrontacji zeznań. Anna Jarucka to wieloletnia pracownica różnych instytucji rządowych, m.in. Kancelarii Premiera i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Roman Giertych z sejmowej komisji śledczej uważa, że przeszukanie mieszkania Jaruckiej przez ABW nie było przypadkowe. - Agencja chciała w ten sposób chronić Cimoszewicza - twierdzi poseł. - Słyszałem, że wniosek o przeszukanie mieszkania pani Jaruckiej podpisał pułkownik Bieszyński - mówi Giertych i dodaje, że to tylko potwierdziłoby jego tezę. Płk Ryszard Bieszyński to były szef zarządu śledczego UOP i ABW. To właśnie jemu jako pierwszemu postawiono zarzut przekroczenia uprawnień przy zatrzymaniu byłego prezesa PKN Orlen, Andrzeja Modrzejewskiego. Giertych zapowiedział, że we wtorek złoży doniesienie do prokuratora generalnego o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy ABW, którzy - jego zdaniem - bezprawnie przeszukali mieszkanie b. asystentki Cimoszewicza. Jeśli Cimoszewicz kłamał... Jeżeli okaże się, że marszałek kłamał pod przysięgą, może to oznaczać koniec jego kariery politycznej. Konsekwencje mogą być o wiele poważniejsze niż przy tzw. sprawie magistra. Chodzi o wyższe wykształcenie Aleksandra Kwaśniewskiego, o którego posiadaniu przyszły prezydent przekonywał podczas kampanii wyborczej 10 lat temu. O istnieniu dyplomu Kwaśniewskiego zapewniała wówczas także Danuta Waniek. Sztab Kwaśniewskiego mówił wtedy o "podłych oszczerstwach". Podobna retoryka pojawiła się także w oświadczeniu Katarzyny Piekarskiej, szefowej sztabu wyborczego Cimoszewicza. - To, czego się obawialiśmy, właśnie ma miejsce. Brudna kampania trwa - stwierdziła. Przypomnijmy. Dwa tygodnie temu marszałek, zeznając pod przysięgą przed komisją śledczą, przyznał, że nie wpisał do oświadczenia majątkowego za 2001 rok informacji o udziałach w PKN Orlen na skutek nieświadomego błędu. Tezie tej przeczy Anna Jarucka, która twierdzi, że dane te znalazły się w pierwszej wersji oświadczenia Cimoszewicza. Marszałek miał jednak nakazać współpracownicy usunięcie ich. Zgodnie z prawem jednak, zmiana raz złożonego oświadczenia majątkowego jest niemożliwa. Marszałek zaprzecza Jarucka utrzymuje też, że stare oświadczenie zabrała jej ABW podczas przeszukania mieszkania na początku roku. Te informacje potwierdza rzeczniczka Agencji, Magdalena Stańczyk. ABW twierdzi jednak, że przeszukanie w domu Jaruckiej nie miało nic wspólnego z osobą Cimoszewicza. Rewelacjom byłej asystentki polityka zaprzecza też szefowa jego sztabu wyborczego, nazywając je "ordynarną prowokacją". Sam Cimoszewicz stwierdził, że "nigdy w historii kilku czy kilkunastu lat składania oświadczeń majątkowych nie zdarzył się ani jeden przypadek zmiany, wymiany wcześniej złożonego oświadczenia majątkowego". Marszałek Sejmu powiedział też, że Anna Jarucka popełniła przestępstwo, bezprawnie wynosząc z MSZ jego oświadczenie majątkowe. Komisja śledcza chce w najbliższy wtorek przesłuchać jego byłą asystentkę. Wiceprzewodniczący komisji ds. PKN Orlen Zbigniew Wassermann (PiS) powiedział, że oświadczenie marszałka Sejmu Włodzimierza Cimoszewicza było "próbą urobienia opinii publicznej" i pokazania, że niezależnie od tego, co Anna Jarucka zezna przed komisją, to i tak jest osobą niewiarygodną. - Wystąpienie Cimoszewicza nie zmieni toku prac komisji. Chciałbym, aby Jarucka wytrzymała ten napór i żeby zeznała przed komisją o tym, co wie w sprawie oświadczenia pana marszałka - powiedział Wassermann. Wyraził też nadzieję, że zeznania Jaruckiej przed komisją przyczynią się do wyjaśnienia sprawy. Zdaniem posła PiS, "fatalną sprawą" jest fakt, że zanim doszło do przesłuchania Jaruckiej, publicznie próbuje się dyskredytować jej osobę. - Mamy do czynienia z sytuacją, gdy tej osobie nie dano szansy powiedzieć o okolicznościach sprawy i o dowodach, które chce przedstawić, tylko starano się ją rozjechać - ocenił. - Nie twierdzę, że świadek jest wiarygodny, bo nie miałem możliwości z nią porozmawiać i ją przesłuchać. Ale nie można pracować w takim standardzie, że opinię publiczną z góry urabia się, że niezależnie od tego, co świadek powie, wychodzi na to, że jest to osoba prawie chora, psychiczna, powiązana ze służbami - powiedział Wassermann. Przeszukanie zgodne z prawem? Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski powiedział dziś, że warszawskie prokuratury nie stwierdziły uchybień w postępowaniu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która przeszukała w styczniu prywatne i służbowe pomieszczenia Anny Jaruckiej Kujawski dodaje, że śledztwo w sprawie ujawnienia przez Jarucką informacji stanowiących tajemnicę służbową zostało wszczęte 25 stycznia 2005 r. na podstawie zawiadomienia dyrektora generalnego służby zagranicznej MSZ. Śledztwo to, które w całości prowadzone jest przez ABW, nadzoruje Prokuratura Okręgowa w Warszawie. W oświadczeniu rzecznika przekazanym PAP napisano w ponadto, że oświadczenie majątkowe Cimoszewicza, znalezione podczas przeszukania w mieszkaniu Jaruckiej, nie różni się "w zakresie dotyczącym akcji PKN Orlen" od oświadczenia "będącego przedmiotem zawiadomienia sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen".