O wydanie takiego właśnie orzeczenia wnosił pion śledczy IPN. W sądzie nie było Kiszczaka, skarżącego się na złe zdrowie. Pion śledczy IPN zarzucił 83-letnimu Kiszczakowi zbrodnię komunistyczną i zwolnienie z przyczyn wyznaniowych Tadeusza M., sierżanta milicji drogowej w Tucholi. Wyrzucono go, bo zawarł ślub kościelny, a w rodzinie żony było trzech księży, w tym jeden mieszkający we Francji. Formalnym powodem zwolnienia był "ważny interes służby". Nawet w świetle prawa PRL dyskryminacja wyznaniowa była przestępstwem. W śledztwie Kiszczak nie przyznawał się do zarzutu. Mówił, że rozkaz o zwolnieniu mógł podpisać szef kadr resortu. Podkreślał, że na wypisie z rozkazu nie ma jego podpisu. W poniedziałek, wobec tego, że zmienił się częściowo skład sądu, proces zaczął się od nowa. Prokurator ponownie odczytał akt oskarżenia, a sąd odczytał wyjaśnienia Kiszczaka ze śledztwa. Proces zaczął się po raz pierwszy w 2008 r. We wrześniu 2008 r. sąd zobowiązał pion śledczy IPN do powołania biegłego, by zbadał autentyczność podpisu Kiszczaka na odpisie rozkazu o zwolnieniu. W poniedziałek autorka opinii, biegła z biura badań kryminalistycznych ABW, zeznała, że jej opinia "nie była kategoryczna". - Nie udało mi się w sposób jednoznaczny ustalić sposobu wykonywania elementu, który inicjuje podpis - zeznała. Sąd w wyroku uznał za bezsporne, że to Kiszczak podpisał rozkaz. Sąd przyznał, że opinia biegłej nie była kategoryczna, ale analiza przepisów MSW z lat 80. wskazuje, że "mógł on i faktycznie podpisał rozkaz". Według sądu, było to formą dyskryminacji wyznaniowej, bo konstytucja PRL gwarantowała swobodę wyznania i sumienia. Sprawę umorzono, bo - jak podkreśliła sędzia Renata Kopacz - amnestia z 1989 r. obliguje sąd do tego - gdy zagrożenie karą nie przekracza 2 lat więzienia (za dyskryminację grozi właśnie tyle). Sąd zmienił kwalifikację prawną czynu - z przekroczenia uprawnień i dyskryminacji (za co grozi do 3 lat więzienia) na samą dyskryminację. Prokurator IPN Mieczysław Góra w mowie końcowej wniósł o umorzenie sprawy na podstawie amnestii, co zarazem oznaczałoby uznanie winy Kiszczaka. Pytany dlaczego IPN oskarżył Kiszczaka, wiedząc, że sprawę może objąć amnestia, prokurator odparł, że tylko sąd, a nie prokurator, może umorzyć sprawę. Góra nie miał wątpliwości, że to Kiszczak podpisał rozkaz. Dodał, że podstawą oskarżenia był uwierzytelniony wypis z rozkazu Kiszczaka, a oryginał tego rozkazu odnaleziono potem w tajnym tzw. zbiorze zastrzeżonym IPN. Podkreślił, że prawo PRL stanowiło, iż taki rozkaz mógł podpisać tylko minister osobiście. Podsądny nie przychodził na proces. Jego żona napisała sądowi, że jest on na "odpoczynku i leczeniu". Sąd prowadził proces pod jego nieobecność, uznając jego niestawiennictwo za nieusprawiedliwione. Kiszczak jest w innym procesie przed tym samym sądem oskarżony o wyrzucenie w 1985 r. ze służby milicjanta Romualda K. z Koszalina za posłanie córki do pierwszej komunii. Kiszczak nie przyznał się do winy, kwestionując złożenie podpisu pod rozkazem zwolnienia. Ten proces zaczął się w marcu br. - także pod nieobecność Kiszczaka. Od 1994 r. Kiszczak ma proces za wydanie szyfrogramu, mającego być podstawą działań milicji w kopalni "Wujek" w 1981 r., gdzie zabito 9 górników (za co grozi mu do 10 lat więzienia). W 2008 r. warszawski sąd okręgowy w trzecim procesie umorzył sprawę z powodu przedawnienia. 1 września ma dojść do rozprawy apelacyjnej. Ponadto Kiszczak od września 2008 r. odpowiada przed tym samym sądem jako jeden z autorów stanu wojennego z grudnia 1981 r., oskarżonych o udział w "zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym" (grozi za to do 8 lat więzienia). Od 1945 r. Kiszczak był funkcjonariuszem Informacji Wojskowej, a od 1957 r. - Wojskowej Służby Wewnętrznej. W 1972 został szefem wywiadu wojskowego. Od 1979 r. - szef kontrwywiadu WSW. W 1981 r. został szefem MSW jako bliski współpracownik gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Członek WRON. Był w Biurze Politycznym KC PZPR w latach 1986-90. Uczestnik rozmów w Magdalence i prac Okrągłego Stołu w 1989 r. Desygnowany na premiera w lipcu 1989 r.; nie zdołał utworzyć rządu. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego miał funkcję wicepremiera. W lipcu 1990 r. wycofał się z polityki, przekazując resort Krzysztofowi Kozłowskiemu.