Jak dowiedział się dziennikarz PAP ze źródła zbliżonego do śledztwa, w czwartek po południu w komisariacie policji w Raciążu matkę dzieci, która uratowała się z pożaru, przesłuchiwał szef płońskiej prokuratury Stanisław Sawicki. Kobieta w szoku trafiła w środę do szpitala i po udzieleniu pomocy została z niego wypisana. Na razie brak szczegółów o wynikach przesłuchania. - Przyczyna pożaru jest ustalana. Przeprowadzono oględziny pogorzeliska. Trwają przesłuchania sąsiadów. Ustalani są kolejni świadkowie - powiedział naczelnik sekcji kryminalnej płońskiej policji Andrzej Woźniak. Dodał, iż w środę przesłuchano ojca dzieci, który, gdy wybuchł ogień, był poza domem, pod lasem. Dzieci, które zginęły w pożarze miały od 7 miesięcy do 16 lat. Według strażaków, przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej lub zaprószenie ognia. Lekarz, który przyjechał na miejsce, stwierdził natychmiastowy zgon trojga dzieci, pozostałą trojkę próbowano reanimować, ale bez skutku. Pięcioro dzieci znaleziono w pokoju, gdzie ogień w zasadzie nie dotarł - wszystkie uległy zaczadzeniu. Najstarszy chłopiec był niepełnosprawny. Oprócz sześciorga dzieci, które zginęły w płomieniach, małżeństwo ma jeszcze chłopca i dziewczynkę. Ocalałe dzieci mieszkają u dziadków. W chwili, gdy informacja o tragedii pojawiała się w mediach, dzieci były jeszcze w szkole. Dyrekcja placówki zapewniła im wsparcie psychologa. Wszyscy, którzy chcą pomóc rodzinie ofiar pożaru, mogą wpłacać pieniądze na konto Banku Spółdzielczego w Raciążu o numerze: 11 82 33 000 4 00 12 43 99 20 11 000 1, z dopiskiem "Pomoc pogorzelcom Kiniki".