- Praktycznie rzecz biorąc to była gra do jednej bramki. To nie było zwycięstwo, to był nokaut. Kaczyński został znokautowany, zwłaszcza w kontekście zapowiedzi, jaki to Tusk jest marny - powiedział profesor Kik. Politolog dodał, że podczas każdej z trzech części debaty punktował polityków. Według niego pierwszą część lider PO wygrał 9:0, a drugą 8:0. Trzecia zakończyła się sukcesem Tuska 9:0. Według profesora, w debacie widać było "mężów stanu dwóch różnych państw". - Mieliśmy do czynienia z mężem stanu państwa cywilizacji zachodniej, który nawołuje, by Polaków kochać, a rządy opierać na miłości bliźniego. Paradoksalnie jest nim liberał Tusk. I mamy drugiego, mówiącego, że Polacy mają się bać, bo tylko strach jest czynnikiem, który utrzyma porządek - ocenił. - Mamy do czynienia z dwoma, przeciwstawnymi politykami: wschodnim na wzór Białorusi i zachodnim na wzór Irlandii i Hiszpanii, jakim chce być Tusk - uważa politolog. Zdaniem profesora, przewodniczący PO był w debacie konkretny. Posługiwał się liczbami i danymi. Według niego premier "uciekał w demagogię". - Odniosłem wrażenie, że Kaczyński mówił tylko i wyłącznie do swojego elektoratu, czyli ludzi przekonanych i takich samych obsesji, jak on. Nie argumentował, on osądzał - uważa Kik. Politolog, pytany, w jaki sposób debata może się przełożyć na poparcie dla PiS i PO w wyborach, powiedział, że "nikt rozumny i pełen dobrej woli nawet nie pomyśli by głosować na PiS". Według niego, telewizyjny pojedynek wykazał też, że szef Platformy "ma optymistyczny plan dla Polski". Dodał, że za Jarosławem Kaczyńskim stoją dwa lata rządów, czego nie ma Tusk. - W kontekście tego wiarygodność Kaczyńskiego w stosunku do Tuska jest zerowa - zaznaczył. W odczuciu profesora, niemożliwa jest już powyborcza koalicja PiS z PO. - Koalicja między Kaczyńskim a Tuskiem jest niemożliwa. Kaczyński zrobił rzecz niedopuszczalną w trakcie debaty: podzielił Platformę i wyrzucił z niej Tuska. Tego nie dopuścił się Tusk wobec Kaczyńskiego, a przecież premier także ma naprzeciw siebie polityków, którzy czekają na jego potknięcie - zauważył. - Wyrzucił z PO Tuska i zapowiedział porozumienie z jego następcami. Mówił do lidera partii o tym, że nie będzie liderem po wyborach. Wykazał tym jedną rzecz: że nie jest mężem stanu, lecz politykierem - ocenił profesor. Zobacz jak Interia.pl odtajniła Wassermanna