W środę decyzję o starcie z listy PO do Sejmu ogłosił były szef MON w rządzie PiS Radosław Sikorski. Kandydatem PO do Sejmu będzie także dotychczasowy poseł PiS Antoni Mężydło. PO namawia również marszałka senatu Bogdana Borusewicza, by kandydował z jej listy do Sejmu. Sam Borusewicz ujawnił, że ma także propozycję startu w wyborach od PiS. PiS chce ponadto, by na jej listach startował jeden z założycieli PO, obecnie niezależny senator Maciej Płażyński. - Te transfery niewiele wniosą. To ma wyłącznie znaczenie dla liderów i dla dobrego samopoczucia jednej i drugiej strony, ponieważ w tej chwili wyborcy raczej orientują się na sztandary - powiedział Kik. Jak wyjaśnił, "sztandarami" tych partii są ich szefowie, czyli Jarosław Kaczyński dla PiS i Donald Tusk dla PO. - Cała reszta ruchu poniżej jest już drugorzędna, a czasami nawet niezauważalna. Radosław Sikorski - niczego mu nie ujmując - jest w polu widzenia niewielkiej grupy, bardzo zainteresowanej polityką. Dla ogółu elektoratu prawicowego w zasadzie nie funkcjonuje - ocenił politolog. Jego zdaniem, to samo można powiedzieć również o Borusewiczu. Kik zwrócił uwagę, że do politycznych transferów dochodzi właśnie między PiS a PO. - Te dwie partie są niezwykle podobne w sensie programowym, mają też bardzo zbliżony profil ideowy - ocenił. Te właśnie podobieństwa - zdaniem Kika - uzasadniają takie przejścia.