Tusk mówił w sobotę w Gnieźnie, że w październikowych wyborach parlamentarnych Polacy dokonają wyboru za cywilizacją zachodu lub przeciwko niej. - Tak jak tu narodził się sen o Polsce zakorzenionej w chrześcijańskiej cywilizacji zachodu, tak teraz, w październikowych wyborach potwierdzimy ten wybór albo zmarnujemy kolejne lata - dodał lider PO. Według niego, "ci, którzy dziś rządzą Polską, znowu wpychają ją w objęcia wschodu". - Kaczyński proponuje podział na polskę liberalną i solidarną, a Tusk zaproponował Polskę cywilizacji zachodniej i Polskę cywilizacji wschodniej - powiedział Kik. Jak podkreślił, to propozycja by Polacy zdecydowali, czy chcą by Polską rządziła siła optymalnie wykorzystująca korzyści związane z członkostwem w Unii, wprowadzająca ład i mechanizmy demokracji zachodniej, czy też chcą by Polską rządziły siły wprowadzające system polityczny charakteryzujący bardziej Rosję i Białoruś niż Francję i Niemcy. Profesor Kik zaznaczył, że w tym podziale za siłę cywilizacji wschodu należy uznać PiS, a za siłę cywilizacji zachodu należy uznać PO. - Tuskowi udało się dobrze uchwycić istotę różnic dzielących Platformę i PiS. To jest w moim przekonaniu kwintesencja. Wszystko pozostałe, co było w Gnieźnie - Sikorski, Mężydło, Borusewicz - to są sprawy nieistotne - ocenił. Jednak - jego zdaniem - PO nie uda się narzucić tego podziału, bo jest on zbyt "intelektualny", by mogli go "chwycić" wszyscy wyborcy. Zwrócił też uwagę, że również media nie akcentowały tego fragmentu wystąpienia Tuska. Z kolei, jeśli chodzi o spotkanie PiS w Krakowie to - według Kika - nie wniosło ono niczego nowego do kampanii. - Potwierdzono linię tą samą, której się trzyma: walka z korupcją, walka z układem i to jest trzymanie się tego samego kursu - ocenił politolog. - PiS idzie na sprawdzone schematy.(...) Raz sprawdziło, że to jest chwytliwe, że ludzie żądają krwi i będzie chciało tę krew społeczeństwu podać - powiedział Kik. Odnosząc się do decyzji Leszka Millera i Marka Dyducha o odejściu z SLD powiedział, że to może spowodować podział na lewicy. Według Kika, Miller na obrzeżach LiD-u będzie się starał stworzyć podwaliny nowej formacji. Ocenił jednocześnie, że odejście b. premiera z szeregów Sojuszu może SLD z jednej strony pomóc, a z drugiej zaszkodzić. Pozytywna strona odejścia - jego zdaniem - polega na tym, że SLD będzie mógł przedstawić się jako formacja odmładzająca się. Negatywna polega na tym, że powstanie zamieszanie, a to zawsze robi złe wrażenie na wyborcach.