Sejm uchwalił nowelizację 4 marca. Jej wprowadzenie jest spowodowane koniecznością wdrożenia unijnej dyrektywy o audiowizualnych usługach medialnych. Z jej wprowadzeniem jesteśmy spóźnieni już ponad rok - termin implementacji minął 19 grudnia 2009 r., co grozi Polsce karami ze strony Komisji Europejskiej. Stąd rządowy projekt w tej sprawie miał status pilnego. Podstawowy zarzut KIG pod adresem ustawy to: obowiązek rejestrowania w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji programów telewizyjnych rozpowszechnianych wyłącznie w internecie. Według KIG regulacja ta może objąć kilkaset tysięcy polskich serwisów internetowych i cofnie nas "do ery prehistorycznej" - w internecie będziemy mieli wyłącznie dostęp do tekstu. Dyrektor generalny Związku Pracodawców Branży Internetowej, Jarosław Sobolewski, przekonywał we wtorek na konferencji prasowej, że ustawa jest "głęboko krzywdząca wszystkich polskich przedsiębiorców, nie tylko internetowych". Według niego ustawa oznacza, że każdy przedsiębiorca, który posiada własną stronę internetową, na której zamieszcza materiały audiowizualne, będzie podlegał obowiązkowi rejestracji w KRRiT. "W sytuacji, kiedy polska branża internetowa jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się w Europie, kiedy firmy skutecznie konkurują z międzynarodowymi gigantami (...) legislacja nie może przeszkadzać w konkurowaniu na globalnym rynku" - powiedział Sobolewski. Ekspert prawny KIG, mec. Maciej Gawroński wskazywał, że w żadnym z rozwiniętych krajów europejskich nie ma takich rozwiązań jak w uchwalonej w Polsce ustawie. Podobne rozwiązania wprowadzono według niego jedynie w Czechach. Gawroński mówił także, że polski sposób implementacji dyrektywy audiowizualnej jest sprzeczny z jej celami, które stanowią m.in., że "trzeba przeciwdziałać wszelkim utrudnieniom, które mogą zaszkodzić swobodzie przepływu oraz wymienia programów telewizyjnych i informacji". Przepis o rejestracji, którego zasadność podważa KIG, stanowi, że program telewizyjny, rozpowszechniany wyłącznie w internecie, nie wymaga koncesji, musi być jednak zgłoszony do rejestru, który prowadzić będzie KRRiT. Program telewizyjny to w rozumieniu ustawy "usługa medialna stanowiąca uporządkowany zestaw audycji, przekazów handlowych lub innych przekazów, rozpowszechniany w całości, w sposób umożliwiający jednoczesny odbiór przez odbiorców w ustalonym przez nadawcę układzie". Nadawca programu telewizyjnego (osoba fizyczna, prawna, spółka handlowa, która tworzy i zestawia program) musi zgłosić program do rejestru najpóźniej na miesiąc przed rozpoczęciem rozpowszechniania w internecie, a nadawanie można rozpocząć, jeśli KRRiT w ciągu miesiąca od zgłoszenia nie odmówi rejestracji. Ustawa nie określa przesłanek pozwalających jej odmówić. Z rejestru KRRiT można natomiast wykreślić program nadawany w internecie jeśli w okresie ostatnich 12 miesięcy w programie co najmniej dwukrotnie zostały zamieszczone treści mogące propagować działania sprzeczne z prawem, polską racją stanu, postawy sprzeczne z moralnością i dobrem społecznym, treści dyskryminujące ze względu na rasę, płeć lub narodowość. Wykreśleniem z rejestru zagrożone jest też rozpowszechnianie audycji zagrażających fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi małoletnich, zawierających treści pornograficzne lub w sposób nieuzasadniony eksponujących przemoc. Szczegółowy "sposób i tryb" prowadzenia rejestru programów internetowych określi w rozporządzeniach KRRiT. Ponadto KRRiT prowadzić będzie wykaz audiowizualnych usług medialnych na żądanie - VOD. KIG zarzuca także ustawie, że za brak rejestracji w KRRiT grozić będą "dotkliwe kary" finansowe. Ustawa mówi, że rozpowszechnianie programu telewizyjnego w internecie bez rejestracji zagrożone jest karą w wysokości do 10 proc. przychodu, osiągniętego przez dostawcę w poprzednim roku podatkowym. Taka sama kara grozi za dostarczanie usług VOD bez wpisu do wykazu. Izbie nie podoba się także obowiązek "finansowania i publikowanie produkcji europejskich". Chodzi o to, że w latach 2011 i 2012 dostawcy VOD są zobowiązani do promowania audycji europejskich poprzez przeznaczanie w 2011 r. co najmniej 5 proc. zawartości katalogu na audycje europejskie, w 2012 r. - co najmniej 10 proc. katalogu. Podczas sejmowych prac nad ustawą przewodnicząca komisji kultury Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) odrzucała zarzuty, że nowelizacja pozwoli cenzurować internet. Przekonywała, że rząd nie chce tego robić, a chodzi jedynie o to, by programy nadawane drogą teleinformatyczną podlegały podobnym rygorom (dotyczącym np. ochrony małoletnich czy polskiej racji stanu), jak te nadawane drogą tradycyjną. KIG chce zmiany przepisów ustawy w takim kierunku, by rejestracja programów telewizyjnych, rozpowszechnianych w internecie, była dobrowolna. Dobrowolne powinno być także - zdaniem Izby - wpisywanie się do wykazu dostawców VOD. KIG nie ma już wiele czasu na lobbowanie za postulowanymi przez siebie zmianami. We wtorek o godz. 13 rozpoczęło się posiedzenie senackiej komisji kultury, która może rekomendować Senatowi swoje poprawki do ustawy. Na środę zaplanowano zaś plenarne posiedzenie Senatu, na którym mogłyby one być głosowane. Na Facebooku powstała specjalna strona pod nazwą "Wylosuj senatora i napisz mu, co myślisz o cenzurze". Internauci chcą w ten sposób namawiać senatorów do wprowadzenia zmian w ustawie. Według TVN24.pl list do marszałka Senatu skierowali w tej sprawie także przedstawiciele TVN, TV Puls, Polsatu i spółki Polskie Media.