Dotychczas mogliśmy poznać jedynie budżety kas chorych, teraz będziemy też wiedzieli jaka jest wysokość kontraktów podpisywanych ze szpitalami i przychodniami. Z rekonesansu, jaki przeprowadzili reporterzy radia RMF FM wynika jednak, że wprowadzenie owej jawności finansowej nie jest takie łatwe. Część kas w ogóle nie wiedziała o takim zapisie, a większość jest mu przeciwna. O co więc chodzi w tej ustawie? Zarówno pomysłodawcy tego zapisu czyli Unia Wolności i Krajowy Związek Kas Chorych mówią, że jawność pozwoli nie tylko przyglądać się dokładnie temu co robią kasy. - Po to by nie było zarzutów, że po kumotersku jedni otrzymują więcej a inni dlatego, że nie są kumami dostają mniej za to samo - tłumaczy Zbigniewa Nowodworska, rzecznik Krajowego Związku Kas Chorych. O jawności finansów kas mówił już pół roku temu Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, a ich krajowy związek jeszcze przed przyjęciem ustawy o ujawnieniu kontraktów. Jak na razie z tych zaleceń nic nie wyszło. Pracownicy Kujawsko-pomorskiej Kasy Chorych uważają zapis o jawności za słuszny, ale nie będą go raczej przestrzegać. Rzecznik rady kasy doktor Janusz Mąka uważa, że nie można robić tajemnicy z gospodarowania publicznymi pieniędzmi. - Do tej pory każdy, kto chciał mógł zajrzeć do protokółów gdzie omawiane są plany finansowe, więc nie było to tajemnicą - powiedział. Z tego samego powodu doktor Janusz Mąka jest zwolennikiem ujawnienia szczegółów zawieranych przez kasę kontraktów. Jest jednak jeden warunek: nie może to naruszać innych przepisów chociażby kodeksu handlowego. Tymczasem dyrektorzy niektórych szpitali i przychodni powołując się właśnie na ten kodeks wręcz żądają, by stawki podawane w kontraktach na usługi medyczne były chronione tajemnicą. Zgodnie z kodeksem, jeśli jedna strona nie chce ujawnić szczegółów umowy to muszą one pozostać tajemnicą. Małopolska Kasa Chorych nie zgadza się z ustawowym zapisem. Z kolei Łódzka Kasa Chorych nie opowiedziała się ani na "tak" ani na "nie" bowiem wszystkie kompetentne osoby, które mogą na ten temat rozmawiać, albo były zajęte, albo nie chciały się wypowiadać, albo też okazywały się jednak niekompetentne. Rzecznik prasowy Łódzkiej Kasy Chorych odmówiła rozmowy, bo jak stwierdziła, jest od przekazywania informacji a nie od zajmowania stanowiska. Dyrektor był z kolei nieuchwytny. Jak powiedziała pani rzecznik - pojechał na spotkanie i nie zabrał ze sobą telefonu komórkowego. Reporter zdołał się jedynie dowiedzieć, że stanowisko kasy w sprawie jawności finansów pozostaje niejawne. Z kolei Małgorzata Pieleszek rzeczniczka Zachodniopomorskiej Kasy Chorych na początku rozmowy z dziennikarzem twierdziła, że kontrakty kasy są niejawne bo są to umowy cywilnoprawne a te zakładają tajemnicą handlową. Na argument, że ustawa jest aktem nadrzędnym i to do niej należy się stosować, pani rzecznik przyznała rację. Czy kasa łamie więc przepis ustawy? - No, nie. My nie łamiemy ustawy, ale jest to dość świeża sprawa bo to dopiero od pierwszego stycznia obowiązuje - powiedziała Pieleszek. Potem dowiedzieliśmy się, że kasa ma za mało prawników a teraz zajmuje się bieżącymi sprawami. Sprawę jednak przemyśli - obiecała pani rzecznik. Z samego zapisu ustawy jest raczej zadowolona, bo jak powiedziała "oczyści w końcu niezdrową atmosferą wokół naszej instytucji". Dolnośląska Regionalna Kasa Chorych jest jedną z nielicznych, której zapis nie przeszkadza.