Premier Donald Tusk poinformował w piątek, że uzyskał zapewnienie od prezesa PSL, wicepremiera Waldemara Pawlaka, iż syn Stanisława Kalemby będzie gotowy zrezygnować z pracy w ARR. Daniel Kalemba, kierownik sekcji kontroli technicznej ARR w Poznaniu nie rozważa jednak rezygnacji z pracy w tym miejscu. Stanisław Kalemba podkreśla, że popiera decyzję syna. "Nie mogę odpowiadać za słowa wypowiedziane przez premiera. Podejmowałem pracę 10 lat temu jako referent, zajmowałem się wówczas głównie roznoszeniem poczty. Przez ten czas moja kariera ewoluowała, ale tylko ja sobie na to zasłużyłem" - powiedział PAP w poniedziałek D.Kalemba. "Na stanowisko kierownika wskazała mnie osoba, która nie była umocowana politycznie, a która odchodziła do innej firmy. Nie mogę się wypowiadać w kwestii ewentualnego konfliktu interesów w sytuacji, gdy ojciec zostanie ministrem, a ja pozostanę w swoim miejscu pracy" - dodał. Jak podkreślił, sekcja, którą kieruje, przeprowadza najwięcej kontroli w kraju spośród wszystkich oddziałów terenowych w Polsce. Daniel Kalemba przyznał, że nie widział piątkowej konferencji prasowej premiera, w trakcie której dziennikarze pytali o jego przyszłość w ARR. "Mogę tylko się opierać na tym, jakie mam ustalenia z własnym ojcem. Zadzwonił do mnie z pytaniem, czy rozważałbym rezygnację z pracy. Powiedział też, że szanuje moją suwerenność i moją decyzję. Powiedziałem wtedy, że nie będę rezygnował z pracy w agencji" - powiedział D.Kalemba. Zdaniem kandydata na ministra rolnictwa Stanisława Kalemby decyzja syna nie powinna mieć wpływu na decyzje premiera dotyczącą jego przyszłości jako szefa resortu. "Podzielam decyzję syna. To, że chce dalej tam pracować, nie ma nic wspólnego z polityką czy z moją osobą. Nie było żadnej protekcji, on przepracował w jednej instytucji dziesięć lat. Ja poinformowałem, że mój syn pozostaje na swoim stanowisku" - powiedział w poniedziałek PAP polityk PSL. Nie chciał wyjaśnić, kogo i kiedy poinformował o decyzji, jaką podjął jego syn. "W sprawie syna i wypowiedzi premiera mogła powstać pewna niezręczność, ale tylko syn może podejmować decyzje w sprawie własnej przyszłości zawodowej. Gdybyśmy próbowali inaczej do tego podejść - naruszalibyśmy prawo, łamalibyśmy konstytucję" - mówił S. Kalemba. Jego zdaniem syn jest jednym z wyróżniających się pracowników w ARR. Szef klubu PSL Jan Bury zaznaczył, że syn Stanisława Kalemby jest dorosłym człowiekiem i ma pełnię praw obywatelskich. "To jest jego osobista decyzja, co będzie robił ze swoim życiem" - powiedział PAP Bury. Według ludowców w sytuacji, gdy D.Kalemba jest jedynie kierownikiem sekcji kontroli technicznej ARR w oddziale w Poznaniu, nie będzie bezpośrednio podległy swojemu ojcu, gdy ten obejmie tekę ministra rolnictwa. "ARR rzeczywiście jest podległa ministrowi, a w jakimś sensie też premierowi, bo minister rolnictwa proponuje prezesa Agencji po konkursie, a premier podpisuje jego nominację. Potem są oddziały regionalne - jest szef oddziału regionalnego i dopiero +pod nim+ jest kierownik jakiegoś działu. Dla mnie byłoby dziwne, gdyby w takiej sytuacji zmuszać młodego człowieka do składania rezygnacji i pójścia na bezrobocie" - powiedział PAP szef Rady Naczelnej PSL Jarosław Kalinowski. Eugeniusz Kłopotek (PSL) uważa, że D.Kalembie należy się szacunek za odważną decyzję. "Chylę czoło przed tym młodym człowiekiem. Na szczęście jest ktoś taki, kto potrafi postawić do pionu niektórych polityków i niektórych dziennikarzy" - podkreślił. Także w ocenie wiceszefowej PO Hanny Gronkiewicz-Waltz, jeśli między D.Kalembą a jego ojcem, który ma zostać ministrem rolnictwa, nie będzie bezpośredniej zależności zawodowej, to nie ma potrzeby, aby syn rezygnował z pracy w ARR. "Nie ma takiej konieczności, bo tam jest mnóstwo szczebli pomiędzy ministrem a agencją. W standardach europejskich, w których pracowałam, nie byłoby takiego wymogu" - powiedziała Gronkiewicz-Waltz w poniedziałek wieczorem w Polsat News. Jak podkreśliła, w Polsce powinniśmy przyjąć europejskie standardy, które w praktyce wykluczają nepotyzm. Zdaniem wiceszefowej PO, to Stanisław Kalemba widząc, że jego nominacja na ministra rolnictwa może zaszkodzić synowi, powinien prędzej zrezygnować z ubiegania się o tę funkcję niż jego syn, który w ARR pracował przez ostatnie 10 lat. Z kolei w nieformalnych rozmowach politycy PSL przypominają, że syn premiera Donalda Tuska pracuje w gdańskim porcie lotniczym, który jest spółką z udziałami Skarbu Państwa i nikt nie posuwa się do absurdalnych żądań, by zwolnił się z pracy. Syn szefa rządu Michał Tusk oświadczył w poniedziałek wieczorem w TVN24, że nie zamierza zwalniać się w pracy w gdańskim Porcie Lotniczym tylko dlatego, że jego ojciec jest premierem. "Dostrzegam problem nepotyzmu na styku polityki, biznesu i spółek Skarbu Państwa czy rozmaitych agencji, ale dostrzegam też taką histerię medialną" - ocenę M.Tusk. Pytany o sprawę Daniela Kalemby odparł: "Jeśli mamy człowieka, który dziesięć lat pracuje w Agencji Rynku Rolnego - czyli syna pana ministra Kalemby - nie wiemy, w jaki sposób dostał się tam do pracy, ale bez względu, jak to się stało, po dziesięciu latach jest już osobą doświadczoną i jego strata może być dużą stratą dla przedsiębiorstwa, w którym pracuje".