Kidawa-Błońska przyznała, że PO jest "w trudnej sytuacji". - Ale trudno oczekiwać, że zawsze się będzie na fali wznoszącej. Jestem przekonana, że niezależnie od wyniku, wyjdziemy z tych wyborów jako partia pozbierani i wzmocnieni - podkreśliła. - Rządzimy 8 lat i jak na formację, która tak długo sprawuje władzę i przeprowadzała trudne, ale ważne reformy, to mamy bardzo porządne sondaże. Wybory są jednak 25 października. Gdyby ktoś mnie dzisiaj zapytał, jaki będzie wynik wyborów, jakie formacje znajdą się w Sejmie, to trudno byłoby mi odpowiedzieć. Wszystko jest możliwe - od tego, że będziemy mieć siedem partii w Sejmie, do tego, że będą trzy. Każdy wariat jest możliwy - uważa Kidawa-Błońska. - Platforma na pewno miała moment bardzo dużego tąpnięcia, ale teraz to nadrabiamy. Zawsze trudniej jest odzyskać zaufanie, zwłaszcza własnych wyborców. My nie przekonujemy tych, którzy są do nas nieprzekonani, chcemy odzyskać tych, którzy na nas głosowali, byli z nami, a później powiedzieli: coś jest z wami nie tak, odchodzimy. To o nich zabiegamy - zaznaczyła marszałek. Kidawa-Błońska liczy na to, że PO uda się wygrać wybory parlamentarne. - Trudno brać udział w kampanii nie licząc, że się wygra. Jesteśmy zbyt poważną formacją, by jedne wybory, nawet przegrane, miały spowodować, że przestaniemy normalnie funkcjonować i nie będziemy partią z własnym programem, która wie, czego chce - oceniła. Jak zaznaczyła, zmiana przywództwa w partii to na razie nie jest temat do rozważań dla polityków PO. - Ważne są wybory parlamentarne i to, by uzyskać w nich dobry wynik - dodała. Pytana o ewentualne powyborcze koalicje, które mogłaby zawrzeć Platforma, marszałek Sejmu zadeklarowała, że jest przeciwna "koalicji wszyscy przeciwko komuś". - Taka koalicja zawsze się źle kończy - dodała. - Musi być jakiś pozytyw. Na niechęci do kogoś nic mocnego się nie zbuduje. Jestem za merytoryczną koalicją, w której szukamy wspólnych tematów, które możemy we współpracy zrealizować - podkreśliła. - Z PSL pracowaliśmy osiem lat, a z Nowoczesną Ryszarda Petru mamy wiele podobnych punktów programowych, ale o koalicjach, można mówić dopiero po wyborach. Nie wiadomo, jakie partie do Sejmu wejdą, poza tym, że to będzie PO oraz PiS. Wszystko inne pozostaje zagadką - stwierdziła marszałek. Podsumowując kończącą się VII kadencję Sejmu, Kidawa-Błońska oceniła, że w jej tracie udało się przyjąć ważne ustawy dotyczące szeroko rozumianej polityki prorodzinnej - wydłużenie urlopów macierzyńskich i ojcowskich, zasiłki w wysokości tysiąca złotych dla kobiet, które urodziły dziecko, elastyczny czas pracy, ulgi podatkowe dla zakładów pracy, w których powstają żłobki czy przedszkola, ulgi podatkowe na trzecie i kolejne dziecko. - To wszystko - krok po kroku - tworzy coraz bardziej sprzyjające warunki do tego, by mieć dzieci - dodała. Jako istotne ocenia również ustawę o zdrowiu publicznym, ustawę o leczeniu niepłodności czy ustawę o osobach starszych. - Także szereg ustaw dotyczących szeroko rozumianego bezpieczeństwa, w tym zwiększanie środków z budżetu państwa na wojsko czy bezpieczeństwo energetyczne - dodała. W opinii marszałek Sejmu, doprecyzowania wymaga regulamin Sejmu. - Wielokrotnie widzimy na sali sejmowej, jak ten regulamin jest świadomie łamany, np. poprzez nadużywanie formuły wniosku formalnego. Możliwość ich zgłaszania powinna pozostać, ale przez ten czas, kiedy pełnię funkcję marszałka Sejmu, nie było ani jednego prawdziwego wniosku formalnego - oceniła. Według Kidawy-Błońskiej także wniosek prokuratury o uchylenie immunitetu prezesowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu ujawnił lukę w regulaminie. - Procedura uchylania immunitetu poselskiego jest bardzo precyzyjnie opisana. A w tym przypadku Sejm stanął przed problemem odebrania immunitetu osobie, która pełni funkcję prezesa w instytucji opisanej w konstytucji. Komisje mają problem, a ekspertyzy prawne w żadnym wypadku nie są jednoznaczne - powiedziała.