Szef sztabu wyborczego PiS, europoseł Tomasz Poręba mówił w sobotę na konferencji prasowej, że PO w PE zasiada w Europejskiej Partii Ludowej, która głosuje przeciwko elementarnym interesom Polski. Pytamy, czy to co mówi PO przed eurowyborami to "wielki wybór", czy może raczej "wielkie oszustwo" - podkreślił Poręba nawiązując do hasła wyborczego Koalicji Europejskiej. Jak zauważył, to właśnie głosami europosłów EPL przyjęto np. "szkodliwy dla polskich przewoźników pakiet mobilności". "Zapytajmy, czy 'wielki wybór', o którym mówi PO nie jest 'wielką nierównością'" - powiedział polityk PiS. Kidawa-Błońska w rozmowie z PAP przypomniała, że od wielu miesięcy i lat była próba wprowadzenia tej dyrektywy. "Za rządów PO i PSL ta dyrektywa w ogóle nie wchodziła pod obrady. A podczas ostatniego głosowania do tego, aby ją odrzucić brakowało tylko dwóch głosów, co dowodzi, że posłowie wszystkich polskich opcji wykonali pracę, by przekonać innych europosłów" - zauważyła. "Zabrakło tu jednak wsparcia rządu, ponieważ trzeba było rozmawiać na szczeblu rządowym z największymi partnerami, takimi jak Niemcy czy Francja. Opuściliśmy jednak Trójkąt Weimarski i trudno było tego dokonać" - podkreślił wicemarszałek Sejmu. Kidawa-Błońska wyraziła jednak nadzieje, że ostatecznie te nowe przepisy "nie przejdą". "To będzie zadanie dla następnego europarlamentu" - zaznaczyła. Europarlament poparł w czwartek propozycje nowych przepisów w sprawie przewoźników drogowych. To kontrowersyjny projekt regulacji niekorzystnych dla Polski i krajów regionu, który zakłada m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników. Zwiększy to koszty działania polskich firm. Przyjęcie przepisów nie kończy procesu legislacyjnego, bo w kolejnym kroku kompromis w sprawie ostatecznego kształtu regulacji będą musiały wypracować PE, Komisja Europejska i kraje członkowskie (Rada UE). nie wiadomo, czy będzie na to czas, bo ostatnia sesja PE, na której taki kompromis musiałby być zatwierdzony, odbędzie się w dniach 15-18 kwietnia. Europosłowie wskazują więc, że czasu pozostało niewiele, co działa na korzyść przeciwników regulacji.