Kidawa-Błońska podkreśliła, że w Krakowie - "w miejscu dawnej polskiej chwały najlepiej widać dzisiejszą zapaść", do której - według niej - doprowadziły rządy PiS. "Zawsze na tle wielkości wyraźna jest małość, na tle honoru - bezwstydność, na tle prawdy - kłamstwo. Różnica pomiędzy Polską naszych marzeń a Polską obecnie rządzących jest taka sama, jak między siedzibą królów polskich a słynną już niestety kamienicą prezesa NIK" - oceniła wicemarszałek Sejmu. Jak dodała, "obie ze sobą sąsiadują, ale dzieli je wielka symboliczna przepaść". "To przepaść między Polską naszych marzeń a tym, co widzimy na co dzień. My pragniemy Polski uczciwej, w której uczciwość i prawo są na pierwszym miejscu, tymczasem mamy podejrzany hotel na godziny, oszustwa podatkowe i bezczelne okradanie państwa" - mówiła Kidawa-Błońska. "Widzimy obwieszonych złotem gangsterów, którzy są za pan brat z prezesem NIK, siedzą w domu schadzek, czują się bezkarni, a za chwilę ich kumpel będzie kontrolował Polaków i mówił czy działają zgodnie z prawem. To jest taka nasza dzisiejsza rzeczywistość" - dodała posłanka PO. Pytała też, czy "człowiek ze złotym sygnetem na każdym palcu ma stać ponad prawem zwykłych ludzi". "Tacy ludzie mają nam mówić jak żyć, decydować co jest uczciwe i wyznaczać standardy? Ja się na taką Polskę nie godzę" - zaznaczyła kandydatka KO na premiera. "Ja chcę Polski uczciwej, czystej i dumnej, chcę Polski takiej jak Wawel, a nie jak kamienica Banasia" - powiedziała Kidawa-Błońska. Do sprawy kamienicy, której właścicielem był do niedawna prezes NIK Marian Banaś nawiązał też w swym wystąpieniu na konwencji szef PO Grzegorz Schetyna, który ocenił, że Kraków w ostatnim czasie "został skaleczony" przez władzę PiS. "Dzisiaj symbolem Krakowa jest ktoś, kto jako szef NIK, świętej instytucji powołanej przez marszałka Józefa Piłsudskiego, ma kolegów gangsterów i jest kompromitacją, nie tylko Krakowa, ale całej klasy politycznej, całej klasy PiS" - dodał Schetyna. "Rośnie kasta nietykalnych" Kidawa-Błońska podkreśliła, że w Polsce za rządów PiS "afer jest mnóstwo, że aż trudno je spamiętać, a bezczelność i arogancja wylewają się z ekranów każdego dnia". "Afera Srebrnej, hejterzy w ministerstwie sprawiedliwości, szumidła w Komisji Nadzoru Bankowego, latający marszałek, SKOK-i, działki kościelne premiera - to bardzo dużo, rośnie kasta nietykalnych, do której należą coraz bardziej podejrzane postacie, a publiczne pieniądze stają się niestety partyjne " - wyliczała.Według niej doszło do tego, że "nienawiść, kłamstwo, opluwanie, to dla niektórych codzienne narzędzia pracy, a nagrody przywileje, miejsca pracy dla rodziny i znajomych, ten cały nepotyzm - to wszystko ponoć im się należy i nie ma o czym mówić"."Nasze państwo coraz bardziej przypomina kraje Ameryki Łacińskiej, a nie demokrację europejską. Czasami mam wrażenie, jakby ekipa oszustów napadła na bank i tylko co jakiś czas wysypywała trochę pieniędzy przez okno, by odwrócić uwagę i zyskać trochę na czasie. Na dłuższą metę żadne państwo tego nie wytrzyma; to prędzej czy później musi skończyć się katastrofą, nie wolno nam się do tego przyzwyczajać, nie wolno nam porzucić marzeń o pięknej, silnej i uczciwej Polsce " - mówiła Kidawa-Błońska. "Przyrzekam wam, że ja się nie poddam" Jak podkreśliła, "nie można tak machnąć ręką na Rzeczpospolitą". "I przyrzekam wam, że ja się nie poddam. I liczę, i wzywam was, że staniecie ze mną. Walczymy o nasze marzenia, o marzenia naszych dzieci, o naszą najjaśniejszą Rzeczpospolitą, jeszcze nie jest za późno. Musimy wygrać, a razem na pewno wygramy" - powiedziała.Zapewniła też, że program 500 plus zostanie utrzymany i nikt też nie podniesie wieku emerytalnego. "Nic, co dane, nie będzie odebrane, gwarantuję to" - oświadczyła. Kidawa-Błońska wskazuje priorytet KO "Człowieka pracy i jego zarobki stawiamy na pierwszym miejscu - niech wreszcie ludzie zaczną porządnie zarabiać. I to będzie nasz priorytet" - powiedziała Kidawa-Błońska. Dodała, że sprawujący władzę obiecują podniesienie płacy minimalnej. "Jakże łatwo jest dać coś, wyciągając pieniądze z cudzej kieszeni" - oceniła.Opowiadała, że jeden z jej rozmówców w Lublinie, który od lat pracuje w niewielkiej firmie handlowej, mówił: "Fajnie, że ci którzy przyjdą za jakiś czas do pracy dostaną od razu 4 tys. zł. Ale ja na swoje 4,5 tys. harowałem wiele lat, a teraz szef mi mówi, żebym zapomniał o podwyżce, bo musi robić rezerwy i może nawet obniży mi o te 500 zł pensję"."Czy ludzie, którzy ciężko pracują, mają zarobki powyżej 4 tys. zł zasługują na dekret równający płacę w dół? Czy naprawdę podwyżki dla jednych, muszą być kosztem drugich? Czy ludzie, którzy zarabiają średnią krajową mają szklany sufit nad głową?" - pytała. "Nie - oni zasługują na to, żeby ich płace odpowiadały wartości ich pracy" - podkreśliła."Podwyżek dla średnio zarabiających nie wolno blokować. Przeciwnie - trzeba zachęcać przedsiębiorców, by mogli jak najszybciej wprowadzić je w życie i my to zrobimy" - zapewniła w Krakowie kandydatka KO na premiera. "Jeśli człowiek pracuje i nie może się spodziewać, że wraz ze wzrostem jego doświadczenia i umiejętności będą wzrastać jego zarobki, to traci wszelką motywację" - powiedziała Kidawa Błońska. "Zamiast nadziei, pojawia się beznadzieja" - dodała. "To dotyczy osób pracujących w firmach, ale też nauczycieli, pielęgniarek i urzędników - wszystkich. Nauczmy się doceniać pracę, niech wreszcie dobra praca nam się opłaca. Szanujmy ją" - mówiła. "Spójrzmy na szkołę - spójrzmy, jak wygląda nasza szkoła: klasy zatłoczone, jak autobus w godzinach szczytu, kolejki do toalety jak na koncercie, a lekcje kończą się o godz. 19.00" - mówiła. "Tak teraz wygląda polska szkoła" - dodała. "O programie i traktowaniu nauczycieli już nawet nie wspomnę. Mamy się do tego przyzwyczajać? Machnąć ręką - powiedzieć, że tak już musi być?" - pytała. "Nie, nie musi, tylko ktoś musi chcieć się tym zająć" - oceniła. Propozycje dotyczące zdrowia Zdaniem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej nikt, "bez względu na to, na kogo wcześniej głosował", nie powinien godzić się na "zapaść w służbie zdrowia". "W tej sprawie nie ma elektoratów. Mówię do wszystkich, którzy martwią się o swoich bliskich lub sami są zagrożeni chorobą" - przekonywała.Kidawa wskazywała również, że nikt nie może się godzić m.in. na to, żeby ludzie "umierali czekając w kolejce do specjalisty", wiele dni "koczowali" w izbie przyjęć lub na to, żeby "kobiety nie miały zapewnionej nowoczesnej opieki okołoporodowej". Dodała, że "nikt nie może być obojętny na to, że przez brak profilaktyki i dobrego programu rak zabija tak wielu z nas - prawie 100 tys. Polaków rocznie".Jej zdaniem, "wielu z nas można byłoby uratować, (ale) musimy już, tu i teraz, wziąć się do pracy". "Wystarczy mądre zarządzanie, fachowcy w kraju i skutecznie pozyskane pieniądze unijne" - podkreśliła. "Nasz program Europejskiej Opieki Zdrowotnej stanie się programem europejskim i będzie finansowany z Unii" - zapowiedziała kandydatka na premiera.Wskazywała również, że "wielu ludziom, którzy widzą to, co się dzieje w służbie zdrowia wydaje się, że to niemożliwe, że czas oczekiwania na SOR można skrócić do maksymalnie 60 minut, a kolejkę do lekarza do 21 dni (lub) że cała polska opieka może być na europejskim poziomie". "To jest możliwe, nie dajcie sobie tej wiary odebrać" - przekonywała."Nasze marzenia, żeby Polacy w sferze zdrowia przenieśli się w XXI wiek zmieniły się w plan. Następny krok to realizacja tego planu, jesteśmy do tego gotowi od zaraz" - dodała Kidawa-Błońska. Świadectwo Ochojskiej W temacie zdrowia głos zabrała też Janina Ochojska, europosłanka KO, która kilka miesięcy temu przyznała publicznie, że choruje na raka. Mówiła, że dowiedziała się o chorobie już podczas kampanii do Parlamentu Europejskiego, ale mimo to zdecydowała się kandydować i zdobyła mandat. "Chcę zacząć od świadectwa. Jestem na drugim etapie leczenia, po mastektomii, przyjmuje drugą chemię" - wyznała.Opowiadała o swoich doświadczeniach, związanych z terapią. Doświadczeniach powszechnych, bo, jak mówiła co roku u 19 tys. kobiet wykrywa się raka piersi. "Jednym z problemów, na który się natykam, jest to, że pacjent leczący się na raka potrzebuje lekarza różnych specjalności, a do każdego lekarza trzeba zapisać się osobno" - mówiła Ochojska.Stąd w przyszłości, mówiła, w klinikach onkologicznych powinni być lekarze różnych specjalności, by pacjent np. osłabiony po chemii mógł pójść na miejscu do lekarzy różnych specjalności.Ochojska zwróciła też uwagę na ogromne koszty leczenia - co prawda leki są refundowane, ale kosztują inne aspekty wychodzenia z choroby, np. rehabilitacja. Poniżające są również, mówiła, warunki pracy dla lekarzy. "Jeśli chodzi o stan zdrowia Polaków to Polska jest chorym krajem i musimy to sobie uświadomić" - przekonywała Ochojska. Wzrastać będzie, mówiła, liczba zachorowań na nowotwory wśród młodzieży. Potrzebne jest więc m.in. propagowanie zdrowego stylu życia. "Jakkolwiek nie skończyłam jeszcze swojej walki, zapewniam państwa, że doprowadzę ją do końca" - powiedziała Ochojska, a sala nagrodziła jej słowa brawami. Apelowała też, żeby 13 października "każdy poszedł głosować świadomie". "Wierzę w rzeczy niemożliwe, które potem okazują się możliwe" - mówiła Ochojska. "Przekazuje państwu cząstkę mojej siły zapału i wiary" - dodała.