"Jestem aktywnie zaangażowany w środowisko kibicowskie, jeżdżę na mecze od 5 klasy podstawówki. Przepraszam kolegów i koleżanki, ale ktoś to w końcu powiedzieć musi - należy odciąć się raz na zawsze od tej hołoty, która właśnie urządza zamieszki z prawej strony i od tej, która to przed chwilą robiła z lewej" - powiedział. Uczestnicy wiecu nagrodzili te słowa oklaskami. "Mówię to jako kibic z Łodzi. To są idioci, debile i ćwierćmózgi, i kretyni, których nie obchodziło to, że tu przemawiał kombatant. Tych debili nie obchodzi ani co my tu krzyczymy, ani co śpiewamy, ani co mówicie. Ich obchodzi tylko jedno - aby zrobić zadymę. To jest ich główny cel" - powiedział. "Niech zorganizują swój marsz, niech go nazwą antypolicyjny" - mówił podczas wiecu szef straży Marszu Niepodległości. W trakcie jego przemówienia grupki uczestników ścierały się z policją w al. Zielenieckiej. Rzucali w nich kamieniami i flarami. Jak powiedziała PAP rzeczniczka wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego Meditrans Edyta Gałązkowska, interweniowało ono podczas Marszu Niepodległości 15 razy. "W tym momencie trudno jednak powiedzieć dokładnie, ile osób zostało rannych. Część z tych interwencji związana był z użyciem gazu pieprzowego, były to interwencje na miejscu. Organizator miał też swoje zabezpieczenie medyczne" - dodała. Policja o godz. 18 informowała, że rannych zostało dwóch policjantów i dwóch uczestników marszu. Marsz Niepodległości przeszedł na błonia Stadionu, gdzie po wiecu odbywa się koncert. Część uczestników rozchodzi się, służby porządkowe usuwają zniszczenia powstałe podczas starć z policją.