Oszustwa metodą "na wnuczka" nie są niczym nowym; przestępcy oszukują w ten sposób od lat, głównie starsze osoby. Zmieniają się jedynie scenariusze. - Sposób działania sprawców jest podobny. Kiedyś dzwonili i podawali się za członka rodziny, mówili, że są chorzy, mieli wypadek, brakuje im pieniędzy na operację, wakacje lub np. mieszkanie. Sami nie mogą ich odebrać, proszą by - babcia, dziadek, ciocia, wujek - przekazała je przysłanej osobie. Teraz po telefonie 'wnuczka' dzwoni zazwyczaj ktoś, kto podaje się np. za policjanta. Mówi, że poprzednia rozmowa telefoniczna była próbą wyłudzenia pieniędzy. Informuje, że oszust został namierzony i nalega, aby osoba pokrzywdzona pomogła w jego ujęciu; wypłaciła określoną sumę pieniędzy z banku i przekazała ją wyznaczonej osobie lub wykonała przelew bankowy na wskazany numer konta. To ma pomóc w złapaniu sprawcy - powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Mimo policyjnych kampanii, apeli, informowania o kolejnych tego rodzaju oszustwach, nadal są osoby, które oddają przestępcom często wszystkie swe oszczędności. Z danych policji wynika, że w 2013 r. doszło do 1264 oszustw metodą "na wnuczka", a pokrzywdzeni stracili w sumie przeszło 11 mln zł. W pierwszym półroczu tego roku doszło do 762 takich przestępstw; straty to w sumie 6 mln zł. - Oszuści są bezwzględni - umiejętnie manipulują rozmową tak, by uzyskać jak najwięcej informacji i wykorzystać starsze osoby. "Fałszywy funkcjonariusz" podaje często nie tylko wymyślone nazwisko, ale nawet numer odznaki, prosi aby nie przerywać rozmowy telefonicznej i wybrać numer na policję. Wtedy inny głos w słuchawce przekonuje ofiarę, że bierze udział w akcji rozpracowania oszusta - przestrzegł Sokołowski. Charakterystyczna w tych sprawach jest presja czasu. Oszuści nie pozwalają ofierze na zastanowienie się, przeanalizowanie sprawy czy kontakt z kimś, kto mógłby im pomóc. - Przekonują, że te pieniądze pomogą w schwytaniu przestępców. Grożą konsekwencjami prawnymi, jeżeli rozmówca nie będzie współpracował. Tuż po przekazaniu pieniędzy kontakt się urywa - dodał rzecznik. Kim są oszuści? Z policyjnych danych wynika, że są to wyspecjalizowane grupy międzynarodowe. Wykonują telefony z zagranicy, zmieniają numery i karty SIM - co powoduje, że trudno jest ich namierzyć. Na ofiary typują osoby starsze, samotne. Szukają ich np. w książce telefonicznej, wybierając na podstawie nazwisk lub popularnych wśród starszych pokoleń imion. - Osoby, które spotykają się z ofiarami aby odebrać pieniądze, są często nieświadome swojej roli w przestępczym procederze - powiedział Sokołowski. Jak nie stać się ofiarą oszustów? "Najważniejsze są zdrowy rozsądek i ostrożność. Jeżeli dzwoni do nas ktoś, kto podszywa się pod członka naszej rodziny i prosi o pieniądze, nie podejmujmy żadnych pochopnych działań. Nie informujmy nikogo telefonicznie o ilości pieniędzy, które mamy w domu lub jakie przechowujemy na koncie. Nie wypłacajmy z banku wszystkich oszczędności. Czasem wystarczy zadzwonić do kogoś z rodziny i zapytać czy taka sytuacja jest możliwa, czy nasz krewny może rzeczywiście potrzebować pieniędzy" - mówił rzecznik. Przypomniał też, że funkcjonariusze policji nigdy nie informują o prowadzonych przez siebie sprawach telefonicznie i nie proszą o przekazanie pieniędzy nieznanej osobie. - Jeśli czujemy, że ktoś chce nas oszukać zakończmy rozmowę. Nie wdawajmy się w nią. Jeżeli nie wiemy jak zareagować powiedzmy o podejrzanym telefonie komuś z bliskich lub powiadommy policję - zaznaczył. - Apelujemy też do osób młodych, by rozmawiali o tym z rodzicami i dziadkami, przestrzegali ich przed takimi sytuacjami - dodał rzecznik. Tylko w Warszawie doszło w ostatnich dniach do kilku takich przypadków. Kilka dni temu policjanci zatrzymali mężczyznę, który wraz z inną osobą, metodą "na wnuczka" wyłudził 90 tys. zł. KSP uruchomiła specjalną linię telefoniczną dla osób, które podejrzewają, że mógł do nich zatelefonować oszust podający się za "wnuczka", "krewnego" lub "policjanta - funkcjonariusza CBŚ". Dzwonić można pod numer: (22) 60-33-222, przez całą dobę.