Zdaniem Kempy przepisy nowelizacji nie oznaczają cofania się do rozwiązań z czasów PRL. "10 grudnia i to, co stało się na Krakowskim Przedmieściu pokazuje, że sprawa dotycząca bezpieczeństwa jest sprawą najważniejszą" - uważa szefowa kancelarii premiera. "Dlaczego PiS dzisiaj forsuje rozwiązania, o których przed czterema laty mówiło, że są antydemokratyczne, to są standardy białoruskie" - zapytał prowadzący program. "Czy pan nie widzi panie redaktorze, co się w tej chwili dzieje? Czy pan nie widzi, że byli oprawcy nawołują do tego, żeby wypowiedzieć posłuszeństwo państwu? Czy pan nie widzi, że za nimi, jak dzieci we mgle idą ci, którzy obrazili się na polskie społeczeństwo, że nie zostali wybrani? Czy pan nie widzi, że ta spirala agresji się niebywale nakręca?" - odparła Kempa. "Jakiego byłego oprawcę ma pani na myśli, mówiąc o tych, którzy nawołują do wypowiadania posłuszeństwa władzy?" - brzmiało kolejne pytanie. "Uważam, że wszyscy ci, którzy służyli tamtejszej władzy w sposób taki, który mógł godzić w życie i zdrowie opozycjonistów, zwykłych obywateli, to są oprawcy. I w tej sytuacji, ale oni również dzisiaj przede wszystkim wykorzystują to, że w Polsce, czy się to komuś podoba czy nie, prawo, które esbeckie emerytury zrówna niemalże z ziemią, bo jeśli chodzi o mnie, to ja bym jeszcze ustanowiła na jeszcze niższym poziomie" - podkreśliła Kempa. Wspominała 16 grudnia 1981 roku, trzy dni po wprowadzeniu stanu wojennego. "Msza święta w "Polarze", w zakładach "Polaru", dzisiaj Whirlpool - ci ludzie świętowali kilka dni temu właśnie pamięć tych, którzy nie bali się, ale wtedy po raz pierwszy podczas zgromadzenia modlitewnego i chyba jedyny, wkroczyło ZOMO, wkroczyły czołgi. I wie pan, tak jakoś dzisiaj, jak patrzyłam na to, co dzieje się 10 grudnia miałam nieodparte wrażenie, że nie daj Panie Boże, ale gdyby wrócił ten zły czas, kiedy nie pozwolono Polakom się modlić, to ci, którzy tak robią niech się zastanowią co robią. A ci, którzy ich popierają, niech naprawdę również nad tym się zastanowią i odstąpią od tego procederu" - apelowała szefowa KPRM. Zgodnie z nowelizacja ustawy o zgromadzeniach, wojewoda będzie mógł wydać zgodę na cykliczne organizowanie zgromadzeń publicznych w tym samym miejscu przez trzy lata z rzędu. Przygotowana przez posłów PiS nowelizacja przewiduje, że odległość między zgromadzeniami nie może być mniejsza niż 100 metrów. W myśl nowych przepisów, organ gminy będzie wydawał decyzję o zakazie zgromadzenia, jeżeli ma ono odbyć się w miejscu i czasie, w którym odbywa się zgromadzenie cykliczne. Za cykliczne będą uważane takie zgromadzenia, które są organizowane przez ten sam podmiot w tym samym miejscu lub na tej samej trasie, co najmniej cztery razy w roku według opracowanego terminarza lub co najmniej raz w roku w dniach świąt państwowych i narodowych, pod warunkiem, że odbywały się w ciągu ostatnich trzech lat i miały na celu upamiętnienie "w szczególności uczczenie doniosłych i istotnych dla historii Rzeczypospolitej Polskiej wydarzeń.