Zdaniem Platformy to konsekwencja ich zaangażowania w proces legislacyjny dot. ustawy hazardowej; politycy PiS mówią o skandalu. Prezydium komisji odwołało posiedzenia w przyszłym tygodniu. Pierwszymi przesłuchiwanymi przez komisję byli: obecna sekretarz Komitetu Stałego Rady Ministrów Małgorzata Hirszel, zastępczyni dyrektora Departamentu Służby Celnej w resorcie finansów Anna Cendrowska, były wiceminister finansów z czasów rządów SLD Jacek Uczkiewicz. Cendrowska potwierdziła, że projekt noweli ustawy hazardowej w 2006 r. powstał w Totalizatorze Sportowym. Wniosek o wyłączenie Kempy i Wassermanna założyli dwaj członkowie komisji z PO Sławomir Neumann i Jarosław Urbaniak. Argumentowali, że posłowie PiS muszą zostać przesłuchani przed komisją jako świadkowie, bo w 2007 r. jako przedstawiciele rządu składali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej. W głosowaniu za wyłączeniem posłów PiS opowiedzieli się 3 posłowie PO - dwaj autorzy wniosku oraz szef komisji Mirosław Sekuła (PO). Podczas głosowania nieobecny był członek komisji śledczej, poseł PSL Franciszek Stefaniuk. W głosowaniach nad wyłączeniem Wassermanna i Kempy był Bartosz Arłukowicz (Lewica). - PO powinna wytłumaczyć Polsce, dlaczego tak się zachowuje przy wyjaśnieniu rzeczy bardzo ważnej dla Polaków, czy rzeczywiście Polacy muszą tracić wiarę w wiarygodność rządzących, czy rzeczywiście muszą być przekonani o tym, że w Polsce pisze się ustawy w ten sposób, czy rzeczywiście musi być tak, że jeśli chce się to wyjaśnić, że jeśli chce się pewne rzeczy ujawnić, to trzeba za to płacić wyrzuceniem z komisji - mówił dziennikarzom Wassermann. Dodał, że widząc - jak to określił - "szopkę", jaka miała miejsce na posiedzeniu komisji, spodziewa się nawet, że mogą mu zostać postawione jakieś zarzuty karne. - To skandal, co się stało, ale na tym straciła cała Polska (...). Mnie pewnie oberwało się za to, że chciałam bilingi pana Schetyny, pana Sobiesiaka, pana Koska i pana Drzewieckiego - mówiła Kempa. We wtorek Kempa złożyła wniosek o zabezpieczenie i przekazanie komisji śledczej bilingów rozmów - w okresie od 17 listopada 2007 r. do 9 października 2009 r. - z telefonów komórkowych i stacjonarnych, prywatnych i służbowych: b. szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, b. wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetyny, b. ministra sportu Mirosława Drzewieckiego i biznesmenów: Ryszarda Sobiesiaka, Jana Koska. W piątek posłanka PiS poinformowała, że szef komisji nakłaniał ją, by wykreśliła z tego wniosku nazwisko Schetyny. Z kolei Sekuła tłumaczył w piątek dziennikarzom, że zastanawiał się, w jaki sposób bilingi osób sprawujących kierownicze funkcje w państwie, np. jeszcze niedawno urzędującego wicepremiera, mogłyby zostać udostępnione członkom komisji tak, by bezpieczeństwo państwa nie zostało naruszone. - I tylko z tym zwróciłem się do poseł Kempy - mówił szef komisji. Ostatecznie w piątek komisja przyjęła wniosek Kempy jednomyślnie. Wiceszef komisji, poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz uważa, że wyłączając posłów PiS, PO sparaliżowała prace komisji. Jego zdaniem Platforma doprowadziła do tego, co od dawna planowała. Skandalem nazwał to, że głosowania zostały przeprowadzone pod nieobecność posła PSL Franciszka Stefaniuka. - Zrobiono to po morderczym dniu przesłuchań tylko dlatego, że PO ma większość - komentował Arłukowicz. Również Wassermann uważa, że nieobecność Stefaniuka podczas głosowań nad odwołaniem jego i Kempy, to nie przypadek. Natomiast Stefaniuk powiedział PAP w piątek, że nie mógł uczestniczyć w części piątkowych obrad komisji, ponieważ musiał wyjechać. - Ja nie biorę udziału w wojnach - dodał. Tymczasem Sławomir Neumann (PO) oświadczył, że nie jest winą PO, że szef klubu PiS Przemysław Gosiewski wskazał do komisji śledczej ludzi, o których wiedział, że pracowali przy zmianach w ustawie o grach i zakładach wzajemnych. - Prędzej uwierzę w to, że to jest celowa gra PiS na przedłużanie, bo to było oczywiste, że musimy do tego dojść, że tych świadków trzeba będzie przesłuchać - powiedział Neumann. Wyłączenie posłów PiS spowodowało odwołaniem wszystkich przyszłotygodniowych posiedzeń komisji. Taką decyzję podjęło prezydium komisji, chcąc dać czas klubowi PiS czas na wyznaczenie nowych śledczych. Formalnie członków komisji powołuje Sejmu, najbliższe posiedzenie odbędzie się w dniach 15-19 grudnia. Podczas piątkowego przesłuchania Cendrowska zeznała, że projekt zmian w ustawie hazardowej, który latem 2006 r. ówczesny szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Przemysław Gosiewski skierował do oceny resortowi finansów powstał w Totalizatorze Sportowym. Z TS projekt trafił do ówczesnego wiceministra finansów Mariana Banasia. Pytana, skąd wie, że Banaś otrzymał projekt ustawy z Totalizatora Sportowego, odparła: "bo mi to powiedział". Dodała, że prace nad projektem nie były jednak kontynuowane. Według niej, nowa propozycja zmian, nad którą od jesieni 2006 pracował zespół w resorcie finansów nie bazowała na tym projekcie, ale wykorzystywała niektóre jego elementy. Hirszel mówiła o uwagach, jakie do projektu zmian w ustawie o grach i zakładach wzajemnych, nad którym prace rozpoczęły się w 2008 roku, zgłaszały resorty skarbu i gospodarki. Podkreślała, że prace nad zmianami w prawie hazardowym toczyły się w podobnym tempie i za rządów PiS i w czasie rządu PO. Uczkiewicz był z kolei pytany przez posłów o prace nad nowelizacją ustawy hazardowej z 2003 roku. Jak wyjaśniał, do ustalenia ostatecznej stawki podatku ryczałtowego od automatów o niskich wygranych doszło dzięki porozumienia dwóch największych partii w ówczesnym parlamencie - SLD i PO. Poprawka do projektu noweli ustawy hazardowej zakładająca zmniejszenie podatku od gier na automatach z 200 euro do 50 euro, a następnie jego progresję do 125 euro w kolejnych latach, była wynikiem porozumienia SLD i PO - zeznał. Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak uważa, że wyłączenie posłów Prawa i Sprawiedliwości ze składu sejmowej komisji śledczej badającej tzw. aferę hazardową jest "nerwową reakcją" na wniosek Kempy o zabezpieczenie bilingów m.in. Grzegorza Schetyny. Pytany, jak w tej sytuacji zachowa się jego klub i czy wystawi nowych kandydatów do komisji, odpowiedział: "zastanowimy się, nie można podejmować decyzji w tak szybkim tempie". - To są gorące emocje, niepotrzebne, radziłbym je schłodzić, im mniej takich politycznych filipik, tym lepiej dla całej sprawy - skomentował wypowiedź rzecznika klubu PiS wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak. Jego zdaniem wyłączenie posłów PiS ma umożliwić wyjaśnienie wszystkich okoliczności procesu legislacyjnego w sprawie gier hazardowych.