"Mam nadzieję, że Parlament Europejski będzie respektował Europejski Trybunał Sprawiedliwości i poczeka na jego opinię, zanim zdeterminuje swoje stanowisko ws. ACTA" - powiedział komisarz ds. handlu Karel De Gucht. "Bardzo się cieszę, że jesteśmy o krok bliżej do zapewnienia jasności w sprawie ACTA. Jak powiedziałem już pod koniec lutego, uważam, że Komisja Europejska ma obowiązek zapewnić naszym demokratycznie wybranym parlamentarzystom i szerokiej opinii publicznej jak najbardziej szczegółowe i dostępne informacje" - dodał De Gucht. Jego zdaniem większość krytyki przeciwko ACTA, jaką wyrażały dziesiątki tysięcy ludzi protestujących w całej Europie, koncentruje się na potencjalnym zagrożeniu dla praw podstawowych. "Tak więc skierowanie do Trybunału UE pozwoli temu najważniejszemu sądowi w Europie samodzielnie wyjaśnić legalność tej umowy" - powiedział. KE już miesiąc temu zapowiedziała, że wyśle ACTA do Trybunału Sprawiedliwości UE, z uwagi na ogólne obawy, jakie ta umowa wywołuje. Ale kiedy 27 marca europosłowie kluczowej w sprawie ACTA Komisji ds. handlu międzynarodowego opowiedzieli się za tym, by nie wysyłać własnego wniosku PE do Trybunału i głosować w sprawie umowy jeszcze przed wakacjami, wówczas zwłaszcza w PE spekulowano, że KE też zrezygnuje i w ogóle nie wyśle już wniosku do Trybunału. Rzecznik De Guchta John Clancy tłumaczył w marcu, że decyzja KE o wysłaniu ACTA do trybunału oraz decyzja PE o kalendarzu głosowania ws. ACTA to decyzje należące do kompetencji każdej z tych instytucji. "To, co zrobi PE, zależy od niego. (...) PE sam decyduje o swojej procedurze, kiedy chce głosować" - mówił. Przyznał jednak, że głos PE będzie "rozstrzygający". "Jeśli PE poprze umowę, to wejdzie ona w życie; jeśli wynik głosowania będzie negatywny, to oznacza, że sprawa ACTA jest skończona" - dodał. Tymczasem szacuje się, że Trybunałowi zajęłoby przynajmniej rok wydanie opinii, czy ACTA jest zgodna z prawami podstawowymi i prawem UE. Uzasadnione są więc pytania o sens zasięgania opinii Trybunału, jeśli PE jeszcze przed wakacjami chce zająć stanowisko. Ponadto coraz więcej europosłów zapowiada, że będzie głosować przeciw ACTA, choć jeszcze niedawno deklarowali poparcie. Przeciwko są nie tylko europosłowie z frakcji Zielonych czy socjaldemokratów (które od początku miały ogromne zastrzeżenia i zapowiadały głosowanie przeciw), ale też coraz więcej chadeków, a nawet liberałów, skłonnych jeszcze rok temu do poparcia umowy. "W mojej grupie większość jest przeciw" - powiedział PAP we wtorek lider liberałów, trzeciej co do wielkości frakcji, Guy Verhofstadt. Także Joseph Daul, lider największej grupy, chadeckiej, mówił niedawno, że ACTA "jest martwa", nawiązując do podziałów w jego frakcji. Komisja PE ds. handlu międzynarodowego uznała 28 marca, że nie będzie wysyłać własnego wniosku do Trybunału ws. ACTA, co sprawozdawca planował wcześniej. Europosłowie uznali, że zgodnie z pierwotnym kalendarzem chcą przegłosować swe stanowisko w końcu maja. W czerwcu nad ACTA mógłby zagłosować wtedy cały Parlament Europejski. Ale w tej sprawie ostateczną decyzję musi jeszcze podjąć Konferencja Przewodniczących, czyli szefowie frakcji politycznych PE wraz z przewodniczącym Martinem Schulzem, bo to oni ustalają porządek obrad i głosowań. ACTA to międzynarodowa umowa handlowa o zwalczaniu handlu artykułami podrabianymi. Zawiera zapisy dotyczące ochrony własności intelektualnej, które zdaniem krytyków ograniczą swobodne funkcjonowanie internetu. ACTA podpisały 26 stycznia w Tokio 22 kraje unijne; nie podpisały jej dotąd Cypr, Estonia, Niemcy, Holandia i Słowacja. Do tej pory ratyfikację ACTA zawiesiły: Austria, Polska, Rumunia, Czechy, Łotwa, Bułgaria oraz Słowenia. Liczne stowarzyszenia obywatelskie i organizacje społeczne, począwszy od polskich, protestowały przeciwko kontrowersyjnemu porozumieniu od czasu jego podpisania. Przeciwnicy ACTA złożyli też w lutym petycję do PE z blisko 2,5 mln podpisów.