Miejsce, na którym rozgrywały się sceny niczym ze stanu wojennego, dzisiaj wygląda tak, jakby do niczego nie doszło. O dramatycznych wydarzeniach przypominają tylko metalowe barierki ustawione wokół terenów hali i mnóstwo śmieci, które zalegają na chodniku. Przed halą spokojnie przechadzają się niewielkie grupki policjantów. Dwóch pilnuje wejścia do budynku. I jedna symboliczna rzecz: znad drzwi zniknął wielki napis "Kupieckie Domy Towarowe". Zmierzający do pracy ludzie rzucają na opuszczoną halę ciekawskie spojrzenia, a poza tym jest tam cicho i spokojnie. Mówi się jednak, że na dziś kupcy zapowiadają kolejny dzień protestu. Zobacz relację INTERIA.TV z zamieszek, posłuchaj, co mówią świadkowie wydarzeń: