"Jestem przekonany, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest uczciwą osobą" - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Kazimierz Marcinkiewicz. Swoją rolę w sprawie reprywatyzacji opisał następująco: "Nie podejmowałem żadnych decyzji przez te cztery miesiące bycia komisarzem, ale jako premier pracowałem nad ustawą reprywatyzacyjną. Doszliśmy do ostatniej fazy prac. (...) Jarosław Kaczyński obiecał mi, że jako premier dokończy prace nad ustawą, żeby uporządkować sprawy własnościowe w mieście. Słowa nie dotrzymał" - zarzuca Marcinkiewicz. To właśnie były premier powołał Jakuba Rudnickiego - wymienianego w kontekście afery reprywatyzacyjnej - na stanowisko zastępcy dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami. "Miał dobre referencje i kwalifikacje. Ufałem ludziom ściąganym do urzędu przez Lecha Kaczyńskiego" - oznajmił Marcinkiewicz. Ekspremier uważa, że afera jest kolejnym gwoździem do trumny Platformy Obywatelskiej. "A trumna PO już dawno została zbita. Partia zmierza w kierunku dna. (...) Niepojęte jest dla mnie to, co oni tworzą i jak uprawiają politykę. (...) Platforma Schetyny nie przetrwa. W takim kształcie jak dziś nie dociągnie nawet do wyborów parlamentarnych" - uważa rozmówca "Rzeczpospolitej". "Co tu dużo mówić, opozycja w Polsce jest fatalna" - podsumowuje Kazimierz Marcinkiewicz. Więcej w "Rzeczpospolitej".