Swoich domów - jak szacują służby - nie zdecydowało się opuścić mniej niż 10 procent mieszkających tam ludzi. Osobom, które pozostały w zalanych domach, służby ratownicze przez cały czas dostarczają żywność i wodę pitną. Opuszczone gospodarstwa są patrolowane. Wczoraj z powietrza sfotografowano zalany teren, teraz służby popłyną w konkretne miejsca, by zinwentaryzować całe rozlewisko. - Sprawdzą każde gospodarstwo, zapukają do wszystkich, nawet tych zalanych po dach domów, by sprawdzić czy nie ma w środku ludzi. Zajrzą do każdej obory, chlewni, by upewnić się, że nie ma tam zwierząt - tłumaczy w rozmowie z reporterem radia RMF FM Mariuszem Piekarskim wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Kiedy tylko woda opadnie, służby przystąpią do ich odkażania. A poziom wody w Wiśle w Dobrzykowie i okolicach powoli, ale systematycznie się obniża. Gdy będzie poniżej stanów alarmowych - co nastąpi najprawdopodobniej w weekend - służby mają rozpocząć próbę zasypania wyrwy w wale w Świniarach, gdzie wciąż wlewa się Wisła. Woda na zalanych terenach - jak szacuje sztab kryzysowy - może stać nawet 2 tygodnie. Mariusz Piekarski