Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) w Moskwie nie ujawnił tożsamości tej osoby Informacje te PAP uzyskała nieoficjalnie od źródła w Moskwie znającego kulisy badania okoliczności katastrofy polskiego tupolewa pod Smoleńskiem. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przekazał, że rozpoznania dokonano w wyniku audytywno-lingwistycznej i fonetyczno-spektralnej analizy dwóch zdań wypowiedzianych przez wcześniej nie zidentyfikowaną osobę spoza załogi oraz próbki mowy człowieka dostarczonej przez stronę polską. To były jego słowa Według rozmówcy PAP, Kazanę jako osobę, która kilkakrotnie wchodziła do kokpitu i rozmawiała z pilotami, wskazali eksperci z jednego z moskiewskich instytutów akademickich, specjalizujących się w rozpoznawaniu głosów. Informator przekazał, że głos szefa protokołu dyplomatycznego MSZ został przez nich zidentyfikowany na 100 proc. Źródło podało, że to dyrektor protokołu dyplomatycznego MSZ w odstępie kilkunastu minut wypowiedział zdania: "No to mamy problem" (godz. 8.26.43 czasu polskiego), "Na razie nie ma decyzji prezydenta, co dalej robić" (godz. 8.30.32) i "Wkurzy się, jeśli jeszcze..." (godz. 8.38.00). Błasik nie siedział za sterami Kazana, to druga z postronnych osób, których głosy zarejestrowała czarna skrzynka w kabinie pilotów Tu-154M. Pierwszą był generał Błasik, dowódca Sił Powietrznych. Niektórzy specjaliści rosyjscy sugerowali nawet, że to on mógł pilotować tupolewa. Eksperci badający okoliczności katastrofy polskiej maszyny prezydenckiej jednak to wykluczyli. Źródło poinformowało, że Błasik w momencie katastrofy nie był przypięty do fotela. Specjaliści przypuszczają, że albo stał, albo siedział na fotelu składanym. Natomiast kapitan samolotu Arkadiusz Protasiuk siedział na swoim miejscu i był przypięty pasami. W stenogramie rozmów w kabinie pilotów, który upubliczniono 1 czerwca, Kazana występuje jako jedna z dwóch postronnych osób, których głosy zarejestrowała czarna skrzynka. MSWiA przekazało jednak, że to tylko sugestia; że polscy eksperci tego nie potwierdzili. Badanie nagrań jest kontynuowane MAK poinformował, że badanie nagrań z rejestratora w kabinie pilotów jest kontynuowane. MAK podał, że prace te przeprowadzono wspólnie z ekspertami organizacji specjalizującej się w wykonywaniu fonoskopijnych i fonograficznych ekspertyz oraz badań. Kwalifikacje ekspertów - jak podkreślił Międzypaństwowy Komitet Lotniczy - potwierdzają certyfikaty Ośrodka Ekspertyz Sądowych przy Ministerstwie Sprawiedliwości Rosji. Systemy były sprawne W oddzielnym komunikacie Międzypaństwowy Komitet Lotniczy przekazał, że system ostrzegania przed przeszkodami (TAWS) oraz komputery pokładowe (FMS UNS-1D) były sprawne i dostarczały załodze oraz systemom samolotu niezbędnych informacji. Wnioski takie wyciągnięto na podstawie analizy materiałów ze wstępnego raportu sporządzonego przez firmę Universal Avionics Systems Corporation (UASC), producenta tych systemów. Według MAK, "analiza treści zachowanych w pamięci urządzeń, komunikatów oraz informacji służbowych pozwoliła potwierdzić wnioski wyciągnięte na podstawie informacji z rejestratorów pokładowych oraz uściślić kolejność działań załogi, obliczenia nawigacyjne i trajektorię lotu samolotu". Dodatkowe oceny działań załogi Międzypaństwowy Komitet Lotniczy poinformował również o dokonaniu uzupełniającej oceny eksperckiej działań załogi Tu-154M przy podejściu do lądowania. Ocenę tę - jak podał MAK - przeprowadzono na podstawie analizy zapisów parametrów lotu, uzyskanych w wyniku odszyfrowania rejestratora parametrycznego oraz zapisu rozmów członków załogi w kabinie pilotów i z naziemną służbą kontroli ruchu powietrznego. W pracach tych - poinformował Międzypaństwowy Komitet Lotniczy - uczestniczyli doświadczeni piloci ze znaczącymi nalotami na statkach powietrznych. Rozmówca przekazał, iż zdaniem ekspertów z instytutu uczestniczącego w identyfikacji głosów z kokpitu Tu-154M, prawdopodobieństwo, że jeśli nie wszystkie, to prawie wszystkie wypowiedzi uda się rozszyfrować, jest duże. Informator zaznaczył, że placówka ta dysponuje ultranowoczesną aparaturą.