Szefowie IPN powiedzieli, że mają jednak obawy, czy spełni ono oczekiwane przez wnioskodawców cele i ustali pełną listę ofiar oraz sprawców zbrodni. Instytut podejmie polskie śledztwo, ale dopiero po wrześniowej wizycie w Moskwie prokuratora i historyka IPN, którzy zapoznają się z nieznanymi dotychczas stronie polskiej 63 tomami śledztwa rosyjskiej prokuratury wojskowej, prowadzącej swoje postępowanie już 14 lat. Nie kryjąc rozgoryczenia, prezes IPN Leon Kieres powiedział, że wniosek stawia sytuację śledztwa katyńskiego na "dramatycznej płaszczyźnie". Zapewnił, że zawsze był zwolennikiem polskiego śledztwa, "ale w kategoriach przynoszących dobre owoce". Kieres wyjaśnił, że dotychczas mógł się kontaktować bezpośrednio z rosyjską prokuraturą. Dzięki tym osobistym kontaktom, była możliwa sierpniowa wizyta delegacji IPN w Moskwie. Po wszczęciu polskiego śledztwa jedynym partnerem strony rosyjskiej będzie zaś polski prokurator, który będzie musiał kontaktować się z Rosjanami za pośrednictwem ministerstw sprawiedliwości obu państw, bo tak przewiduje polsko-rosyjska umowa o pomocy prawnej. - Oznacza to znaczące spowolnienie działań - oświadczył Kieres. Powiedział też, że podjęcie oddzielnego polskiego śledztwa uniemożliwi uzgodnione przez niego w Moskwie włączenie do akt rosyjskiego śledztwa polskiego stanowiska, że zbrodnia katyńska to nieprzedawniający się akt ludobójstwa (czego Rosja nie chce przyznać - red.). - Niech odniosą się do tego, ci którzy tak nalegali, by wszcząć polskie śledztwo bez zgromadzenia pełnego materiału dowodowego i bez swobodnego dostępu do świadków w Rosji - dodał. - Mam nadzieję, że autorom wniosku starczy w przyszłości odwagi, by ocenić wszystkie skutki prawne ich działań - oświadczył. Szef pionu śledczego IPN prof. Witold Kulesza uważa, że wniosek ogranicza możliwości działania IPN. Przypomniał, że polski prokurator nie może na terytorium Rosji prowadzić własnego śledztwa, czyli np. przesłuchiwać świadków. - Tymczasem wnioskodawcy oczekują, że polski prokurator zidentyfikuje sprawców zbrodni oraz ustali pełną listę ofiar - dodał Kulesza. Podkreślił, że bez zapoznania się z 63 tomami śledztwa rosyjskiego nie da się odpowiedzieć, czy możliwe będzie osiągnięcie tych celów. Dodał, że prokurator i historyk IPN wyjadą do Moskwy zapewne we wrześniu. Kulesza zapewnił, że śledztwo IPN będzie podjęte "o racje szersze niż te sformułowane we wniosku o jego wszczęcie". Dodał, że chciałby, by już w momencie wszczęcia śledztwa określić te cele, które można osiągnąć i te, których nie można. Prezes Rodzin Katyńskich Włodzimierz Dusiewicz powiedział, że zdaje sobie sprawę, że wszczęcie polskiego śledztwa "może spowolnić tempo wyjaśnienia sprawy". - Wiemy, że tej sprawy nie możne szybko wyjaśnić ale nasza cierpliwość powoli się kończy - dodał. W czasie wizyty w Moskwie Kieres i Kulesza uzyskali dostęp do akt rosyjskiego śledztwa. Uzgodnili też wyjazd do Moskwy w tym celu prokuratora i historyka IPN. Rosjanie zapowiedzieli jednak, że nie postawią żadnej osobie zarzutu udziału w zbrodni, której nie uznają za nieprzedawniającą się zbrodnię ludobójstwa. Strona rosyjska zapowiedziała, że jedyną przeszkodą w zamknięciu śledztwa jest brak odpowiedzi Ukrainy na jej prośbę o przekazanie akt Polaków zabitych przez NKWD na Ukrainie. Po rozmowach Kieres oświadczył, że Polska oczekuje zakończenia rosyjskiego śledztwa do końca tego roku. Nie wykluczył wszczęcia polskiego śledztwa po tym terminie. Kieres zapowiedział, że będzie się chciał spotkać z ukraińskimi władzami w sprawie wniosku rosyjskiej prokuratury. W kwietniu br. Kieres zapowiadał, że niebawem podejmie decyzję, czy IPN ma wszcząć to śledztwo. Już w 2000 r. Kieres nie wykluczał, że pion śledczy IPN, ścigający zbrodnie hitlerowskie i komunistyczne, podejmie śledztwo w sprawie Katynia. Zastrzegał, że skoro sprawa dotyczy "bardzo ważnego obszaru stosunków polsko- rosyjskich", to decyzja zapadnie po konsultacjach z ministrem sprawiedliwości. Od tego czasu decyzja nie zapadła, co krytykowały Rodziny Katyńskie. Kulesza mówił wcześniej, by w śledztwie - niezależnie od tego, kto będzie je prowadził - osiągnąć pięć celów: dokonać kwalifikacji prawnej zbrodni, ustalić dokładnie jej ramy czasowe, określić wszystkich uczestników zbrodni, ustalić, czy rosyjskie organa ścigania dotarły do wszystkich sprawców (ewentualnie dlaczego od tego odstąpiły), a na końcu - ustalić, jakie zagadnienia nie są możliwe do wyjaśnienia. Na mocy rozkazu Stalina strzałami w tył głowy NKWD uśmierciło w 1940 r. ok. 22 tys. polskich oficerów, policjantów, lekarzy, profesorów i duchownych wziętych do niewoli po napaści ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. Wśród nich 15 tys. stanowili więźniowie obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Rozstrzeliwano ich wiosną 1940 r., odpowiednio, w Katyniu, Charkowie i w Kalininie (dziś - Twer). Nadal poszukiwane są mogiły ok. 7 tys. cywilów. Przez całe lata propaganda ZSRR i PRL utrzymywała, że mordu dokonali hitlerowcy. Do 1956 r. władze PRL mówiły o "perfidnej niemieckiej prowokacji w Katyniu". Potem samo słowo Katyń zniknęło całkowicie - przez lata cenzura wykreślała je z każdej publikacji. Za szerzenie w PRL "kłamstwa katyńskiego" przepraszał Polaków prezydent Aleksander Kwaśniewski. Dopiero w 1990 r. ówczesny przywódca ZSRR Michaił Gorbaczow przyznał, że zbrodni na Polakach dokonało NKWD. Sprawę wszczęła rosyjska prokuratura. Najważniejsze dokumenty przekazał Polsce Borys Jelcyn w 1992 r. Strona polska udziela Rosji pomocy prawnej w jej śledztwie. W 2000 r. ówczesny zastępca Prokuratora Generalnego Stefan Śnieżko mówił, że rosyjska prokuratura prawdopodobnie będzie musiała umorzyć śledztwo, ponieważ nie żyje już nikt, kogo można by oskarżyć o tę zbrodnię. Jesienią 1993 r. - na krótko przed wyborami parlamentarnymi - ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie Hanny Suchockiej Jan Piątkowski (ZChN) zapowiedział wszczęcie "suwerennego polskiego śledztwa", niezależnego od Rosjan, ponieważ - jak twierdził - "występowanie jedynie w roli pomocnika rosyjskiej prokuratury narusza naszą suwerenność". Wypowiedź Piątkowskiego skrytykowała Suchocka, z którą minister się nie konsultował, MSZ oraz Urząd Prezydenta (Lecha Wałęsy). Niedługo potem nowy szef resortu, z nowej już koalicji rządowej SLD-PSL, Włodzimierz Cimoszewicz, rozwiązał zespół prokuratorów, którzy mieli prowadzić śledztwo. W 2000 r. otwarto trzy cmentarze wojskowe upamiętniające ofiary zbrodni - w Katyniu, Charkowie i Miednoje pod Twerem. Po uroczystości w Miednoje ówczesny premier Jerzy Buzek za najważniejsze uznał znalezienie wszystkich miejsc pochówku Polaków w byłym ZSRR oraz dokończenie rosyjskiego śledztwa.