Jak zaznacza, wielu Polaków poruszyła ta serdeczność, tym bardziej, że Putin prezentuje na co dzień światu twarz rasowego pokerzysty. Nie oznacza to jednak, że w tych dniach pogrzebane zostały wszystkie kwestie sporne, jakie dzieliły Moskwę i Warszawę. "Nikt nie oczekuje, że nagle zaczną one zgadzać się w tak drażniących kwestiach, jak tarcza antyrakietowa, budowa Gazociągu Północnego i burzliwe epizody z przeszłości obu krajów, przez lata związanych wspólną historią" - czytamy w internetowym serwisie Reutersa. Niewykluczone jednak, że tragedia, która rozegrała się pod Smoleńskiem, przyspieszy proces ostrożnego zbliżania się do siebie Polski i Rosji. Niemniej ważna w tym procesie jest niedzielna emisja filmu "Katyń" Andrzeja Wajdy w państwowej stacji "TV Rossija" - uważa Humphries. W ostatnich dniach Rosjanie mogli obejrzeć obraz polskiego reżysera dwukrotnie - 2 kwietnia pokazał go niszowy kanał "Rossija Kultura". Powtórka emisji w państwowej stacji, o nieporównanie większej sile oddziaływania, dowodzi, jak bardzo katastrofa samolotu z polskim prezydentem na pokładzie poruszyła kremlowskich decydentów. - Nie spodziewam się żadnego przełomu w stosunkach dwustronnych. Są one bardzo skomplikowane, naznaczone animozjami nagromadzonymi w ciągu wielu stuleci. Historii nie można napisać od nowa. Ale po raz pierwszy widzimy polityczny impuls do zmian zarówno po rosyjskiej, jak i polskiej stronie - mówi Fiodor Łukianow, redaktor naczelny pisma "Rosja w polityce globalnej", cytowany przez Reutersa. Również internetowy serwis BBC pisze o "polsko-rosyjskiej odwilży", podkreślając, jak wielkie wrażenie wywarł na Polakach widok Władimira Putina skłaniającego głowę przed trumną Lecha Kaczyńskiego tuż przed odlotem tragicznie zmarłego prezydenta do ojczyzny, a także bezpośrednie zaangażowanie rosyjskiego premiera w działania specjalnej komisji, mającej wyjaśnić przyczynę katastrofy pod Smoleńskiem. Długa droga do pojednania Ocena warszawskiego korespondenta BBC News, Adama Eastona, jest jednak daleka od bezkrytycznego optymizmu. Wyraźnie podkreśla, że obydwa kraje będą musiały przebyć długą drogę, jeśli zdecydują się na walkę o uzdrowienie wzajemnych relacji, obciążonych historycznymi sporami. "Jeden z nich - pisze Easton - utorował niejako drogę niedawnej tragedii. Prezydencka delegacja leciała do Smoleńska, by wziąć udział w obchodach 70. rocznicy masakry w Katyniu - mordu dokonanego przez sowiecką tajną policję, NKWD, na ponad dwudziestu tysiącach polskich oficerów w 1940 roku." Brytyjski korespondent przypomina historię katyńskiego kłamstwa - oskarżenie nazistowskich Niemiec o popełnienie tej zbrodni, przez pół wieku będące oficjalną, kremlowską wykładnią wydarzeń, i zakaz jakichkolwiek dyskusji na temat Katynia, którym rządzący Polską komuniści odebrali rodzinom zabitych wszelką nadzieję na poznanie prawdy o losie bliskich. "Dopiero w 1990 roku Michaił Gorbaczow przyznał, że odpowiedzialność za mord katyński spoczywa na ZSRR. Prezydent Kaczyński objął twardy kurs wobec Rosji i jej powinności względem historii. Może właśnie dlatego Moskwa nie zaprosiła go na pierwsze wspólne uroczystości upamiętniające pomordowanych, którym na katyńskim cmentarzu, zaledwie trzy dni przed katastrofą, przewodniczyli premierzy Putin i Tusk." Brytyjski korespondent również wspomina o emisji filmu "Katyń" w rosyjskiej państwowej telewizji, kończąc: "Jest w tym coś paradoksalnego, że ta tragedia, która przydarzyła się narodowi polskiemu, może w istocie przyczynić się do pojednania dwóch krajów." O "drugim Katyniu" obszernie pisze brytyjski dziennik "The Independent". Dwa spośród artykułów poświęconych tragedii pod Smoleńskiem są dowodem na to, jak w ciągu zaledwie kilkunastu godzin obawy zamieniły się w nadzieje. 12 kwietnia tuż po północy, skupiając się na tragicznej ironii czasu i miejsca, "The Independent" pisał: "Kolejna tragedia uderza w polsko-rosyjskie stosunki". Trzy godziny później korespondent Shaun Walker pytał już: "Czy ta tragedia może pomóc w odbudowaniu relacji Polski z Rosją?" Próbie odpowiedzi na to pytanie towarzyszy szczegółowy opis katyńskiej zbrodni, katyńskiego kłamstwa i oczekiwań współczesnej Polski względem władz Federacji Rosyjskiej: oficjalnych przeprosin, odtajnienia wszelkich dokumentów dotyczących rozstrzelania polskich oficerów, uznania Katynia za zbrodnię wojenną i prawnej rehabilitacji pomordowanych. W nieco odmiennym tonie o znaczeniu i symbolice Katynia pisze inny opiniotwórczy dziennik brytyjski, "The Guardian". Jego korespondent dzieli się z czytelnikami poruszającą historią swojego dziadka, urodzonego w Łucku na Ukrainie, którego ojciec został internowany w obozie w Ostaszkowie i nigdy już nie wrócił do swoich bliskich. Dziadek Jerzy przechował pamięć o Katyniu (rozumianym jako słowo-klucz, w którym zawierają się wszystkie miejsca kaźni polskich oficerów) w obozie pracy w Kazachstanie, do którego został zesłany wraz z matką i trojgiem rodzeństwa, a potem w komunistycznej Polsce, tak, jak tysiące innych rodzin. "Chcę podzielić się tą historią z czytelnikami nie po to, by wzbudzić współczucie dla mojego dziadka czy dla Polski, ale by lepiej wyjaśnić, dlaczego samolot z Lechem Kaczyńskim, najwyższymi urzędnikami państwowymi i rodzinami ofiar starał się wylądować mimo smoleńskiej mgły, i dlaczego niedawne rosyjskie gesty, zarówno te sprzed, jak i po katastrofie, znaczą tak wiele dla narodu polskiego i niosą ze sobą tak wiele nadziei na pojednanie" - pisze Kris Kotarski. Zaznacza jednocześnie, że część opinii publicznej słusznie nazywa wydarzenia z 10 kwietnia "tragedią pod Smoleńskiem", odcinając się od terminologii "drugiego Katynia", której użył między innymi Timothy Garton Ash. "Tym razem ofiary nie muszą czekać kilkadziesiąt lat na prawdę, a ludzie zarówno w Polsce, jak i poza jej granicami mogą publicznie wyrażać swoje uczucia. Władze rosyjskie z kolei na każdym kroku służą pomocą rodzinom tragicznie zmarłych." Nagłówki w internetowym serwisie rosyjskiej agencji "Ria Novosti" mówią same za siebie: "Rosja-Polska: Odwilż w publicznych stosunkach", "Rosja i Polska mają szansę zostawić gorzką przeszłość za sobą" (artykuł o tym tytule napisali Leszek Miller i Piotr Dutkiewicz z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych), "Polska dziękuje Rosji za pomoc". "Fala empatii, jaką wywołała w Rosji śmierć polskiego prezydenta, kwiaty złożone przed polską ambasadą w Moskwie, a nawet pozytywna zmiana w postawach politycznych blogerów pokazują, że w obu krajach nacjonaliści stanowią mniejszość" - pisze rosyjski komentator Dmitrij Babicz. Ria Novosti unika jednak bezpośrednich odniesień do zbrodni katyńskiej, skupiając się na uzdrawiającej sile współczucia, które wyzwoliła katastrofa pod Smoleńskiem. Szanse na ocieplenie stosunków polsko-rosyjskich analizują też największe dzienniki francuskie - Le Monde, Liberation i Le Figaro. Najostrożniej wypowiada się w tej sprawie Le Monde, pisząc: "Katastrofa lotnicza pod Smoleńskiem może jednak wzbudzić również pewną nieufność". Przy wszystkich przejawach współczucia i gestach pomocy ze strony rosyjskiej, nie można wykluczyć, że w części polskiego społeczeństwa umocni się przekonanie, że wszystko, co ma związek z Rosją, zapisuje się czarnymi zgłoskami na kartach historii Polski. Wybór i opracowanie: Katarzyna Kasińska