Poinformował o tym naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta w Katowicach Bogumił Sobula. Dzięki kolczykowaniu schwytanych zwierząt wiadomo, że byli wśród nich "recydywiści", którzy po odespaniu dawki środka nasennego wracali znów na żer do miasta. Konsekwencje są w takim przypadku surowsze ? za drugim razem zwierzęta są wywożone nie kilkanaście, ale kilkadziesiąt kilometrów dalej ? do lasów na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Specjaliści z zespołu powołanego do odławiania zwierząt przyznają, że bywa z tym problem, bo dziki trudno uśpić i czasem nietypowo reagują na podany środek. Zdarzało się też, że jeśli usypiany dzik był z innymi, to towarzysze próbowali mu pomóc, wyrywając ryjami strzykawki ze środkiem nasennym, zakończone kolorowymi lotkami. - Dziki to piekielnie inteligentne zwierzęta - przyznaje naczelnik Sobula. - Każda interwencja to wydatek rzędu nawet 500 zł. Coś jednak musimy robić, bo zniszczenia powodowane przez dziki choćby w miejskich parkach są ogromne - dodaje. Sobula przypomniał, że główną przyczyną wizyt dzików w mieście jest łatwo dostępne w śmietnikach jedzenie. Zwierzęta - mimo licznych apeli - są też dokarmiane przez mieszkańców. - Kiedy były upały, mieliśmy nawet telefony od mieszkańców z prośbami, żeby wystawić dla dzików poidła z wodą - powiedział. Zorganizowany przez Urząd Miasta zespół składa się ze strzelca, weterynarza, osób transportujących zwierzęta oraz pracownika Wydziału Zarządzania Kryzysowego UM Katowice. Pracownicy przewożącej dziki firmy transportowej zostali pod tym kątem przeszkolenim, a klatki, w których transportowane są zwierzęta mają atest. Dawkę środka usypiającego za każdym razem określa weterynarz. Powołany przez miasto zespół oraz działania ograniczających pogłowie dzików myśliwych to nie wszystko. Co kilka dni w blisko 10 miejscach w katowickich lasach wysypywany jest przysmak dzików - kukurydza, aby je tam zatrzymać. Ponad 44 proc. powierzchni Katowic to lasy. Nadleśnictwo Katowice szacuje, że na jego terenie żyje około 440 dzików. W samych Katowicach jest ich około 200. Liczba dzików z roku na rok rośnie z powodu coraz lżejszych zim, dokarmiania przez ludzi oraz wysokiego przyrostu naturalnego. Leśnicy i weterynarze uspokajają, że spotkanie z dzikiem rzadko może być dla człowieka niebezpieczne. Groźne nie są też pojawiające się w mieście zwierzęta - najczęściej, przestraszone hałasem i obecnością ludzi, same wracają do lasu. W sytuacji, gdy dzik jest ranny, chory lub locha z młodymi znajdzie kryjówkę na terenach zamieszkałych, może wystąpić potencjalne zagrożenie dla ludzi. Takie zwierzęta powinny być przewiezione do lasu.