"Odwołanie zostało już złożone przez obsługę prawną urzędu miasta i mam nadzieję, że w trybie 24-godzinnym sąd podejmie decyzję" - powiedział w piątek prezydent Marcin Krupa. Swoją decyzję tłumaczy bezpieczeństwem mieszkańców i tym, że miasto nie chce, aby doszło do "kolizji dwóch różnych grup społecznych". "Ta, która pierwsza zgłosiła swoje zgromadzenie, ma pierwszeństwo" - wyjaśnił. Sąd uchylił zakaz W czwartek Sąd Okręgowy w Katowicach uznał decyzję prezydenta Katowic, który nie zgodził się na manifestację Młodzieży Wszechpolskiej, za niezasadną i ją uchylił. Decyzja sądu była nieprawomocna, władze Katowic miały dobę na wniesienie zażalenia. Od zakazu prezydenta Marcina Krupy odwołała się działaczka Młodzieży Wszechpolskiej, która chciała zorganizować zgromadzenie. W jej opinii decyzja lokalnych władz była nielegalna, miała charakter dyskryminujący i ma związek z zaplanowanym na ten sam dzień Marszem Równości. Organizatorka domagała się uchylenia decyzji prezydenta i sąd uwzględnił jej wniosek. Władze Katowic odpowiadały, że nie ma mowy o dyskryminacji, a na demonstrację nie zezwoliły ze względów bezpieczeństwa, bo na Rynku - gdzie ma się odbyć - zaplanowano też inne wydarzenia. Władze Katowic powołały się na art. 14 Prawa o zgromadzeniach, które stanowi, że organ gminy wydaje decyzję o zakazie zgromadzenia m.in. jeżeli może to zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach. Sąd argumentował, że w decyzji prezydenta nie było argumentacji merytorycznej, nie przedstawiono w niej też "realnych, konkretnych zagrożeń". Sąd uznał, że nie ma podstaw do twierdzenia, że do organizacji manifestacji MW zastrzeżenia miała także policja - nie ma o tym śladu w dokumentach. W piątek prezydent Katowic zaznaczył, że trudno mu komentować decyzję niezawisłego sądu. "Natomiast jest pewien niesmak" - powiedział. Narodowcy chcą "promować wartości narodowe i rodziny" Narodowcy zgłosili swą manifestację, nadając jej hasło: "Tak dla większych parkingów przy galeriach i Biedronkach". Sędzia wskazała, że nie jest to temat budzący skrajne emocje, nie ma też podłoża politycznego i brak podstaw do przyjęcia, że zgromadzenie spowoduje konflikt zagrażający bezpieczeństwu. Przypomniała, że w sytuacji zagrożenia zgromadzenie można rozwiązać. Po ogłoszeniu czwartkowego postanowienia sądu przedstawiciele Ruchu Narodowego na pytanie, dlaczego tematem manifestacji są parkingi przy sklepach, odpowiadali, że tak naprawdę chodzi o promocję wartości narodowych i rodzin, z których wiele we wrześniu kupuje wyposażenie szkolne. "Rodzina siłą narodu - to jest nasze hasło na tym marszu, a na rodzinę też się składają zakupy, a więc ta przestrzeń parkingowa w centrach handlowych musi być spora" - przekonywali. Kolejna odsłona sporu To kolejny spór środowisk narodowych z prezydentem Katowic w sprawie organizowanych przez narodowców marszów i kolejna sprawa, która znalazła finał w sądzie. W lipcu tego roku Sąd Okręgowy w Katowicach uznał, że prezydent nie miał prawa rozwiązać 6 maja zgromadzenia Młodzieży Wszechpolskiej w tym mieście. Prezydent, który tłumaczył to względami bezpieczeństwa, złożył odwołanie od tej decyzji. "W Katowicach nie chcemy oglądać na ulicach zamaskowanych ludzi trzymających transparenty 'white boys' z symbolami faszystowskimi. Katowice od zawsze były miastem dialogu, ale nie ma mojej zgody na manifestowanie ideologii godzących w prawa i wolności innych ludzi" - oświadczył wtedy Krupa. Jego odwołanie rozpozna wkrótce Sąd Apelacyjny w Katowicach.