Kondolencje w związku z katastrofą przesłał prezydent Lech Kaczyński i minister obrony narodowej Bogdan Klich. "Składam w imieniu Narodu Polskiego oraz własnym wyrazy najgłębszego smutku i współczucia. Łączę się w bólu z rodzinami i bliskimi poległych oficerów" - napisał polski prezydent. Kondolencje swojemu białoruskiemu odpowiednikowi złożył także minister obrony narodowej Bogdan Klich. Zginęli doświadczeni piloci Jak podała Ambasada Białorusi w Polsce, zginęli doświadczeni lotnicy. "Według informacji Ministerstwa Obrony Białorusi piloci posiadali około 20 lat stażu lotniczego i powyżej 2000 godzin praktyki lotniczej na wskazanym modelu samolotu" - czytamy w komunikacie ambasady. Jednym z pilotów, którzy zginęli, jest zastępca operatywno-taktycznego dowództwa Sił Powietrznych i Wojsk Obrony Przeciwlotniczej Białorusi - podała białoruska agencja Belta, powołując się na informacje od białoruskiego ministerstwa obrony. Dlaczego się nie katapultowali? Do katastrofy doszło kilkanaście minut po godz. 13. Białoruski samolot Su-27 - po wykonaniu kilku beczek w powietrzu - zniknął za linią drzew. Pojawiła się ciemna chmura dymu, można było dostrzec płomienie. Piloci nie katapultowali się - potwierdziła ambasada Białorusi. Dwusilnikowy, ciężki myśliwiec runął po kilku minutach od startu, 100 m od zabudowań między Małęczynem a Makowem. Su-27 miał być jedną z głównych atrakcji tegorocznego Air Show; Białorusini występowali w Radomiu po raz pierwszy. Zgromadzeni na Air Show widzowie w ciszy wysłuchali komunikatu o śmierci pilotów, który odczytał przez megafon prowadzący imprezę Tadeusz Sznuk. Informując zgromadzonych na pokazach widzów o dwóch pilotach, którzy zginęli w katastrofie, Sznuk odczytał ich nazwiska. Jednak rzecznik dowództwa sił powietrznych mjr Marcin Rogus zastrzegł w rozmowie z dziennikarzami, że strona białoruska prosi o niepodawanie ich w mediach. Zobacz film z miejsca katastrofy Su-27: