Konieczność wznowienia procesu sędzia uzasadnił koniecznością przesłuchania jeszcze jednego świadka - meteorologa, do czego sąd doszedł w wyniku narady nad wyrokiem. Świadek ten będzie przesłuchany 9 stycznia. Nie wiadomo na razie, kiedy zapadnie wyrok. 11 listopada 1998 roku warunki atmosferyczne na Mazowszu były bardzo złe - ograniczona mgłą widoczność poważnie utrudniała loty. Podczas tzw. dodatkowego zwiadu pogodowego z powodu oblodzenia lub uszkodzenia sztucznego horyzontu "Iskra" z dwoma doświadczonymi pilotami na pokładzie runęła na ziemię w rejonie Otwocka. Obaj oficerowie zginęli. Mimo katastrofy ówczesny zastępca szefa wojsk lotniczych, gen. Mieczysław W. wydał rozkaz przeprowadzenia pokazu. Nad Placem Piłsudskiego bardzo nisko przeleciały 2 samoloty Su-22. Piloci dwóch Migów-29 zawrócili uznając, że lot jest zbyt ryzykowny. Generał rozkazywał z trybuny honorowej przez telefon komórkowy. Według specjalnej podkomisji powołanej przez sejmową komisję obrony, przyczyną dramatu był kompletny chaos panujący podczas dowodzenia defiladą. O spowodowanie katastrofy oskarżono gen. W. i dwóch niższych rangą oficerów. Ówczesny dowódca lotnictwa nie stanął przed sądem - prokuratura uznała, że nie ponosi on bezpośredniej odpowiedzialności za tragedię. Trzem oskarżony teoretycznie grozi do 10 lat więzienia, ale prokuratura domaga się kilkunastu miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywny.