Katarzyna W.przez kilka miesięcy żyła pełnią życia. I nie był to okres, kiedy stanęła na ślubnym kobiercu, ani dzień, w którym na świat przyszła jej córeczka. "Kiedy inne kobiety właśnie te wydarzenia traktują jako najszczęśliwsze i najważniejsze w życiu, Katarzyna najszczęśliwsza była wtedy, kiedy mała Madzia (†6 mies.) już nie żyła! Tak ma wynikać z zeznań, które tajemniczy świadek złożył w prokuraturze, a już wkrótce o wszystkim opowie w sądzie" - napisał "Fakt".Po śmierci córki kobieta nie była już uwiązana do kołyski i płaczącego niemowlęcia. Wreszcie mogła wychodzić z domu, kiedy tylko chciała, a pieniądze przeznaczać na ciuchy, a nie na pieluchy. Okres, kiedy z zabiedzonej dziewczyny z Sosnowca stała się medialną gwiazdą, to czas, kiedy Katarzyna W. najbardziej promieniała i dbała o siebie - pisze"Fakt". Śmierć Magdy miała charakter nagły i gwałtowny Przypomnijmy, że biegli stwierdzili, że śmierć Magdy miała charakter nagły i gwałtowny, a jej przyczyną było zamknięcie dopływu powietrza do płuc dziecka. "Gdyby doszło do zatrzymania układu oddechowego z przyczyn innych niż gwałtowne uduszenie, nie doszłoby do ostrego rozdęcia płuc" - przytoczył ocenę biegłych sędzia Chmielnicki.Zdaniem prokuratury Katarzyna W. udusiła swoją córkę, a plan zabójstwa przygotowywała co najmniej od 19 stycznia, wcześniej próbując zatruć córkę tlenkiem węgla. 24 stycznia miała cisnąć dzieckiem o podłogę, a kiedy okazało się, że mimo to niemowlę przeżyło, dusić je przez kilka minut. Sama oskarżona twierdzi, że Magda zmarła na skutek wypadku. Według oskarżonej, dziecko wypadło jej z rąk na podłogę, gdzie zmarło po kilku nieudanych próbach nabrania powietrza. Sztuka o Katarzynie W. na deskach krakowskiego teatru. Żenujące i niesmaczne Podyskutuj o tym temacie na Forum INTERIA.PL