Marcin Zaborski, RMF FM: Jak to jest być przewodniczącą partii politycznej, w której nikt, absolutnie nikt nie chce być prezydentem Polski? Katarzyna Lubnauer: - Chcemy mieć dobrego kandydata jako Koalicja Obywatelska.Nie, ale w Nowoczesnej brakuje Wam ambicji czy postaci prezydenckiego formatu?- Myślę, że po pierwsze jesteśmy stosunkowo młodą partią, mamy cztery lata, w związku z tym nie mamy tych polityków, którzy mają swój dorobek wieloletni, który pozwala na stwierdzenie, że byliby dobrymi kandydatami... Ale poza tym... Czyli nie macie polityka, który mógłby skutecznie powalczyć o prezydenturę. Pani mówi jasno i wyraźnie.- Ja jestem zdecydowanie zwolennikiem tego, żeby wystawiać osoby, które mają realną szansę do wygrania, szczególnie że...Żaden z polityków Nowoczesnej nie ma realnych szans? Nawet pani? - Jestem przekonana, nigdy nie miałam takich ambicji ani ochoty... Ile razy mnie pytano, czy kiedyś chciałabym kandydować na prezydenta, zawsze mówiłam odmownie.To zostawmy panią, ale w Nowoczesnej nie ma nikogo takiego? - Nie widzę kogoś, kto z jednej strony wyraża wolę, ale zauważmy, że nawet w PO byłoby trudno wyłonić więcej niż jedną osobę... Z tego co wiem, pojawił się w tej chwili drugi kandydat. Przy czym ja uważam, że prawdziwy format osoby, która ma szanse powalczyć o tę prezydenturę i ma szanse zwyciężyć, ma Kidawa-Błońska.No tak, ale PO wybierze swojego kandydata, a Wy, jako Nowoczesna będziecie notariuszem...- To nie będzie nasz kandydat...Ja mówię, że swojego wybierze...- Oczywiście...A wy będziecie notariuszem, jeśli chodzi o Koalicję Obywatelską. - Ja patrzę na to inaczej. Patrzę na to, że jeżeli mamy szansę mieć jako Koalicja Obywatelska, której jesteśmy członkiem, kandydata, który ma szanse zwyciężyć z Andrzejem Dudą, to jest to warte, żeby to wesprzeć.Ale Nowoczesna może poprzeć kogoś innego niż ten wyłoniony przez PO człowiek?- Oczywiście, jakbyśmy sobie życzyli, to możemy poprzeć każdego kandydata, który się pojawi w wyborach, przecież nie mamy w umowie koalicyjnej nic dotyczącego prezydentury. Natomiast z czystym sumieniem i z pełnym przekonaniem poprę Małgorzatę Kidawę-Błońską, jeżeli będzie kandydatem na prezydenta, a zadeklarowała...No na razie startuje w prawyborach.- ... i zadeklarowała dość jednoznacznie, że chce być tym kandydatem. Uważam, że po pierwsze mamy taki historyczny moment, gdzie obchodziliśmy niedawno 100-lecie odzyskania niepodległości, stulecie praw wyborczych kobiet. Ja przypomnę, że nie było jeszcze tak znaczącego polityka, który miał tak duże szanse, żeby miał szanse zostać prezydentem-kobietą. Dodatkowo nie bez znaczenia jest jej przeszłość, którą bardzo ładnie można wykorzystać w czasie kampanii wyborczej, mam na myśli jej przodków, którzy są związani z XX-leciem międzywojennym, dodatkowo dla mnie bardzo ważnym argumentem jest to, że ona... PiS bardzo usilnie szukał haków na, można powiedzieć, wszystkich polityków Koalicji Obywatelskiej, ale szczególnie na nią, kiedy została naszym kandydatem na premiera w wyborach parlamentarnych. Szukali, szukali i nie znaleźli. Jeżeli miesiąc trzepania przez telewizję publiczną Małgorzaty Kidawy-Błońskiej zakończył się niczym, to śmiało można powiedzieć, że jest to odporny na telewizję publiczną kandydat.A propos: szukali, szukali... To widzieliśmy to przed chwilą w PO. Szukali, szukali kontrkandydata dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej...- Może to akurat nie było specjalnie szczęśliwie...... znalazł się Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania. Nieszczęśliwy wybór? - Nie, nie o to mi chodzi. Niezbyt szczęśliwe było szukanie, bo uważam, że jeżeli mamy kandydata i nie pojawiają się naturalnie kontrkandydaci, którzy rzeczywiście - czułoby się - że mają ten sam format, co Małgorzata Kidawa-Błońska, to w tym momencie trzeba było zrezygnować z prawyborów. No tak, ale Tadeusz Truskolaski na przykład, prezydent Białegostoku, mówi, że był namawiany, on tej oferty nie przyjął i ciekawie to tłumaczył. Mówił tak: "Jestem zbyt poważny, by startować na zająca". To nie buduje powagi tych prawyborów, pani przewodnicząca...- No więc, ja nie mam żadnych wątpliwości, że jeżeli ma się dobrego kandydata, to prawybory mają sens tylko wtedy, kiedy się ma równej miary i równych szans prawdziwego, innego kontrkandydata. Jacek Jaśkowiak nie jest równej miary kontrkandydatem? - Jeżeli go namawiano, to nie. Wie pan dlaczego? Nie, nie, ale Jacek Jaśkowiak teraz nie jest kontrkandydatem?- To ja jeszcze raz odpowiem. Jeżeli go namawiano, to nie. Dlaczego? Dlatego że kandydat na prezydenta ma mieć własną wolę i chęć tego, żeby tym kandydatem być. I to jest największa zaleta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej... Skąd pani wie, że go namawiano? - Momencik. I to jest największa zaleta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, że sama się zgłosiła i jednoznacznie powiedziała, że ma wolę, siłę i chęć do tego, by być tym kandydatem. A Jacek Jaśkowiak nie miał chęci, własnej woli?- Z tego co rozumiem i słyszę z mediów, wygląda, że nie... A pani wierzy we wszystko, co w mediach usłyszy? - No nie, panie redaktorze, z całym szacunkiem, za stary wróbel jestem, co więcej, powiem szczerze, że jeszcze pamiętam te czasy, że w ogóle wychodziło się z założenia, że media w zasadzie kłamią, a w tej chwili czasami zdarza mi się włączyć telewizję publiczną. Nowoczesna ma dzisiaj ośmiu posłów, pani przewodnicząca... Czas biegnie... W poprzedniej kadencji mieliście ilu, na początku?- 28. 28. No to będą rozliczenia powyborcze w Nowoczesnej? - Wie pan co, ja powiem szczerze, że mam takie głębokie przeczucie, że wypełniłam misję, której się podjęłam. O, ciekawe... - Zdecydowałam się na kandydowanie w 2017 roku z tego powodu, że uważałam, że po pierwsze trzeba przywrócić pewną - nazwijmy to - powagę partii, bo wtedy mieliśmy problem trochę z tą powagą. Po drugie dlatego, że uważałam, iż należy przeprowadzić partię, która nie miała ani środków finansowych, ani... Można by powiedzieć była pikująca w sondażach, przez trzy wybory. To pamięta pani pewnie takie słowa, zacytuję... - Moment, ale skończę. To jest a propos tego, o czym pani mówi, dokładnie ten moment. "Potrzebujemy korekty wizerunku, potrzebujemy pomysłu na partię większą, która nie będzie przystawką. Ja to oferuję". Powiedziała? Katarzyna Lubnauer, 25 listopada 2017 roku. - Rzeczywiście. Dlatego powiem w ten sposób: oczywiście, że nie jest tak, jak ja mówiąc, że wypełniłam pewną misję nie mówię, że wszystko się udało. Nie jesteście przystawką PO? - Przede wszystkim najważniejszym celem naszym było zwycięstwo. Zwycięstwo opozycji. A to się nie udało. "Nie będziemy przystawką" - powiedziała pani. Jesteście przystawką czy nie? - Jesteśmy koalicjantem. Przystawką. - Koalicjantem. Ośmiu posłów w parlamencie. - Koalicjantem. Wie pan, co nas różni na przykład od Porozumienia i Solidarnej Polski? To, że to była formalna koalicja. Przez trzy wybory mieliśmy formalną koalicję w ramach współpracy najpierw w Koalicji Obywatelskiej, potem w Koalicji Europejskiej, a obecnie w Koalicji znowu Obywatelskiej razem z Inicjatywą: Polska i Zielonymi. "Potrzebujemy pomysłu na partię większą, która nie będzie przystawką". - Ale wie pan dokładnie, że po moim zwycięstwie były przewodniczący (Ryszard Petru - red.) zrobił na przykład wszystko, żeby - mówiąc szczerze - uderzać w swoje środowisko, z którego wyszedł... Zbudowała pani większą partię, która nie jest przystawką? - Nie. Dlatego mówię, że ja bardzo poważnie rozważam, co dalej. Bardzo poważnie zastanawiam się nad tym, czy nie jest najwyższy czas, by zrezygnować. Ale podejmę decyzję wtedy, kiedy będę do tego gotowa. Okazja jest - w niedzielę macie swoją konwencję. Podda się pani ocenie członków partii? - Dlatego mam czas do niedzieli, żeby podjąć decyzję, co dalej. Będą wybory przewodniczącego w tę najbliższą niedzielę w Nowoczesnej? - Nie ma na razie takiej decyzji. Wybory będą, jeżeli pani złoży rezygnację - dobrze rozumiem? - Tak. Jeżeli. Pani rozważa złożenie rezygnacji. - Każdy scenariusz trzeba rozważać. Ja nie jestem przywiązana - ja kiedyś powiedziałam, że nie jest Kim Ir Senem i nie zamierzam umrzeć na stanowisku (szefowej - red.) Nowoczesnej. Pomoże pani Adamowi Szłapce zostać przewodniczącym Nowoczesnej? - Bardzo cenię Adama Szłapkę. Ja współpracuję z nim od początku jako moim sekretarzem. Nie ma chyba bliższej współpracy, jeśli chodzi o partie polityczne niż przewodniczący - sekretarz. Ta współpraca układa się dość dobrze. Dobrze nam się też współpracuje w ramach klubu. W związku z tym niewątpliwie jest według mnie cennym współpracownikiem. To co się musi stać, żeby złożyła pani rezygnację w najbliższą niedzielę? - Muszę podjąć taką decyzję. A co panią do tego może przekonać? - Wie pan co, mnie nikt nie jest w stanie przekonać do jednego lub do drugiego. Co jest w stanie panią przekonać? - Nie, nie. Ja podejmuję decyzje autonomicznie. Tak jak kiedyś podjęłam autonomicznie zupełnie decyzję o tym, żeby startować na przewodniczącą, tak samo autonomicznie podejmę teraz decyzję, co chcę dalej. Marcin Zaborski