Karta Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego wprowadzona 1 stycznia 2015 r. miała przyśpieszyć diagnozowanie pacjentów z podejrzeniem rozwoju choroby nowotworowej, ponieważ wczesne rozpoczęcie terapii zwiększa jej skuteczność. Jednak trzecia już edycja raportu na ten temat, finansowanego przez Fundację Onkologia 2025, nie potwierdza, że udało się skrócić ścieżkę diagnostyczną pacjenta onkologicznego. Jeden z autorów raportu prof. Sergiusz Nawrocki z Katedry Onkologii Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie oraz Kliniki Onkologii i Radioterapii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach wyjaśniał, że analizę przeprowadzono na podstawie danych uzyskanych w czterech reprezentatywnych ośrodkach onkologicznych, w tym jednym prywatnym. Badaniami objęto 638 chorych na nowotwory. "Reforma nie skróciła czasu oczekiwania" "Niestety, z uzyskanych danych wynika, że wprowadzona przed 4,5 laty reforma pakietu onkologicznego nie skróciła czasu oczekiwania na leczenie pacjentów z nowotworami" - powiedział specjalista. "Pakiet zakłada - przypomniał - że od podejrzenia nowotworu do rozpoczęcia leczenia nie powinno minąć więcej niż dziewięć tygodni. Tymczasem z naszych badań przeprowadzonych wspólnie z dr Karoliną Osowiecką z Olsztyna wynika, że średni czas oczekiwania to aż 11 tygodni". Zaledwie u około 40 proc. pacjentów z podejrzeniem choroby nowotworowej diagnostyka trwała nie dłużej niż zakładane dziewięć tygodni. U większości pacjentów ten termin jest przekraczany - podkreślił prof. Nawrocki. Z przedstawionych przez niego danych wynika, że jedynie w przypadku podejrzenia guza mózgu diagnostyka trwa niewiele ponad sześć tygodni. W limicie dziewięciu tygodni mieści się jeszcze rak kobiecych narządów płciowych (8,8 miesięcy) i jelita grubego (8,9 miesięcy). W przypadku raka piersi badanie trwało średnio 9,9 miesięcy, płuca - 10,9 miesięcy, głowy i szyi - 11 miesięcy, a gruczołu krokowego - 26 miesięcy. Zdaniem prof. Nawrockiego, niepokojące jest, że co trzeci pacjent (34 proc.) korzysta w czasie diagnostyki z prywatnych gabinetów i płaci z własnej kieszeni, w nadziei, że przyśpieszy to przebieg potrzebnych badań. Przed wprowadzeniem pakietu onkologicznego w 2015 r. takich pacjentów było mniej niż 20 proc. Wyniki tych badań są sprzeczne z danymi, jakie wynikają z kart DiLO. Wskazują one bowiem na to, że proces diagnostyczny na ogół nie przekracza wymaganych dziewięciu tygodni. Prof. Nawrocki uważa, że ośrodki, w których wykonywane są badania diagnostyczne ujawniają jedynie okres trwania samych badań. "To zafałszowanie danych, nie pokazują one przerw między poszczególnymi badania, a jedynie czas ich trwania. Po zsumowaniu okazuje się, że cały proces diagnostyczny od podejrzenia nowotworu do rozpoczęcia leczenia trwał dłużej niż wymagane dziewięć tygodni" - podkreślił. Karty DiLO są potrzebne Mimo tych uchybień i niedociągnięć specjalista uważa, że karty DiLO są potrzebne. Dzięki nim - przyznaje - powstały konsylia lekarskie, które na podstawie uzyskanych badań diagnostycznych ustalają strategię leczenia, która może zadecydować o wynikach terapii i rokowaniach chorego. "Ścieżkę diagnostyczną można jeszcze poprawić, bez potrzeby wprowadzania większych reform w organizacji opieki onkologicznej" - dodał. W ocenie prof. Jacka Jassema, kierownika Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, gdyby udało się zwiększyć w naszym kraju skuteczność leczenia nowotworów średnio o 10 punktów procentowych, co roku można było uchronić przed zgonem 9 tys. pacjentów. Gorsze wyniki leczenia Z danych przedstawionych podczas IX Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy wynika, że w Polsce pięcioletnie przeżycia uzyskuje się u 42,7 proc. pacjentów, podczas gdy średnia w Europie to 54,6 proc. W wielu rodzajach nowotworów, takich rak jelita grubego, wyniki leczenia w Polsce są gorsze o 10 punktów procentowych niż w innych krajach europejskich. Do poprawy diagnostyki i leczenia nowotworów - przypomniano podczas spotkania - ma się przyczynić opracowywana w Ministerstwie Zdrowia Narodowa Strategia Onkologiczna, czyli tzw. polski cancer plan (zaproponowany przez prezydenta Andrzeja Dudę). Prof. Jassem przypomniał, że takie strategie przed wieloma laty powstały w USA i Europie, przyczyniając się do zmniejszenia umieralności na nowotwory. "Przykładowo we Francji ryzyko zgonu z powodu nowotworu w latach 1980-2015 zmniejszyło się o 24 proc. - o 29 proc. u mężczyzn i o 22 proc. u kobiet" - dodał. Powiedział, że należy z uznaniem przyjąć nową inicjatywę walki z rakiem, której nadano rangę państwową. Podkreślił jednak, że od kilku lat istnieje "Strategia Walki z Rakiem w Polsce 2015-2024". "Nie ma zatem żadnych przeszkód, aby stała się ona bazowym dokumentem dla inicjatywy prezydenta RP" - zwrócił uwagę prof. Jassem. Jego zdaniem rozpoczynanie od nowa prac nad cancer planem może opóźnić jego wprowadzenie.