Chodzi o piątkowy artykuł. "Dziennik" napisał w nim, że jeśli desygnowany na premiera Donald Tusk powoła na szef MSZ Radosława Sikorskiego, prezydent może nie pozwolić na zmianę ambasadorów. "Rąbka tajemnicy uchyla wiceminister spraw zagranicznych Karol Karski. Jasno mówi, że prezydent nie będzie w takiej sytuacji odwoływał ambasadorów przez siebie mianowanych. Konstytucja jasno mówi, że ambasadora powołuje i odwołuje prezydent - argumentuje" - napisała gazeta. Zamieściła też wypowiedź wiceministra, z której ma wynikać, jak uniknąć pata: "Donald Tusk powinien wskazać takiego ministra spraw zagranicznych, który będzie umiał dobrze współpracować z urzędującym prezydentem". Karski w specjalnym oświadczeniu przesłanym w niedzielę PAP twierdzi jednak, że publikacja ta jest przypadkiem "ewidentnej nierzetelności dziennikarskiej". "Moje autoryzowane wypowiedzi zostały istotnie zniekształcone, część z nich została usunięta z autoryzowanego już przeze mnie wywiadu. Miał też miejsce przypadek przypisania mi wypowiedzi, które nie znajdowały się w autoryzowanym przeze mnie tekście" - podkreślił. Według Karskiego w tekście zamieszczonym przez "Dziennik" jest też błąd merytoryczny. "W autoryzowanym przeze mnie wywiadzie wyjaśniłem, że stan faktyczny i prawny jest inny. Jednak dziennikarz Dziennika w sposób nieuprawniony usunął część mojej wypowiedzi i dalej zachował w swoim pytaniu nieprawdziwe stwierdzenie. Skala nierzetelności dziennikarskiej, z którą zetknąłem się po raz pierwszy nie pozostawia innej możliwości niż skierowanie sprawy na drogę postępowania sądowego" - dodał. "Dziennik" już w sobotnim wydaniu odpowiedział na zarzuty Karskiego dotyczące piątkowego artykułu. "Wiceminister świadomie mija się z prawdą. Powiedział dokładnie to, co wydrukowaliśmy. Udzielił dokładnie takiego wywiadu jaki zamieściliśmy" - napisano. Zaznaczono także, że w autoryzowanym tekście były "co do przecinka, te same zdania i sformułowania, które znalazły się w opublikowanym przez Dziennik wywiadzie i tekście".