W środę 11 listopada ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości; choć zapowiadano, że będzie miał charakter zmotoryzowany, przyszło wielu pieszych uczestników. Podczas Marszu doszło do zamieszek. Policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. - Te obrazy, które widzimy, są niezwykle smutne. Najprawdopodobniej po zakończeniu tego nielegalnego zgromadzenia zrobimy przejazd pogotowiem drogowym Zarządu Dróg Miejskich, by oszacować, jakie są straty, co ucierpiało, jeśli chodzi też o infrastrukturę drogową - powiedziała Karolina Gałecka w Polsat News. Jak dodała środowe zgromadzenie jest nielegalne i oznacza, że nie jest respektowany zakazujący go wyrok sądu. - Mówimy tu o zgromadzeniu nielegalnym, ciężko nawet nazwać to w tym momencie zgromadzeniem spontanicznym - podkreśliła rzeczniczka stołecznego ratusza. "Odpowiadamy za dwa miliony mieszkańców" Gałecka zaznaczyła też, że w środę o godz. 12 policja wstrzymała ruch na głównej arterii stolicy - między Placem Zawiszy a Rondem Waszyngtona, nie informując o tym fakcie miasta. - Nie chodzi o to, że my, jako miasto, czujemy się ważni i powinniśmy być poinformowani. Wręcz przeciwnie. Tu chodzi o dwa miliony warszawiaków, za których my - jako władze Warszawy - odpowiadamy. W sytuacji, gdy jest ruch wstrzymany, a my nie mamy takiej informacji ze strony policji, nie jesteśmy w stanie poinformować warszawiaków - zauważyła rzeczniczka. Według niej władze miasta tak szybko jak to możliwe skierowało całą komunikację z centrum Warszawy na objazdy, ale - dodała - "to nie powinno tak wyglądać". - Odpowiadamy za dwa miliony mieszkańców, którzy mają prawo do tego, by być informowani o takich zmianach wcześniej, a nie kilka minut po tym, jak policja blokuje ruch na głównej ulicy Warszawy - podkreśliła Gałecka. Trzaskowski nie wyraził na niego zgody Środowy Marsz Niepodległości odbył się pomimo decyzji prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który nie wyraził na niego zgody. Trzaskowski uzasadniał, że decyzję o zakazie organizacji marszu podjął po zasięgnięciu negatywnej opinii sanepidu w tej sprawie. Podkreślił, że opinia ta wskazuje na trudną sytuację epidemiczną szczególnie w Warszawie i na Mazowszu. Organizatorzy Marszu Niepodległości odwołali się od tej decyzji do Sądu Okręgowego w Warszawie. W sobotę sąd ten oddalił odwołanie i tym samym utrzymał zakaz organizacji marszu. W niedzielę po południu pełnomocnik stowarzyszenia poinformował, że złożył do Sądu Apelacyjnego w Warszawie zażalenie na postanowienie sądu okręgowego. W poniedziałek pełnomocnik stowarzyszenia Marsz Niepodległości mec. Adam Janus poinformował, że sąd apelacyjny oddalił zażalenie stowarzyszenia na postanowienie sądu I instancji utrzymujące decyzję prezydenta Warszawy o zakazie organizacji marszu planowanego na 11 listopada. W niedzielę wieczorem prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz poinformował o zmienionej formule marszu - o tym, że ma mieć formę przejazdu. Pomimo tych zapowiedzi w centrum miasta zgromadzili się również piesi uczestnicy manifestacji z flagami i racami. Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne.