"Przyszło nam się zmierzyć z niezwykle trudnym doświadczeniem, jakim jest nagła i nieoczekiwana śmierć bliskiej nam osoby. Człowieka, bez którego firma Karol Kania i Synowie nigdy by nie powstała. W rozmowach Szef Karol często podkreślał, że wszystko zaczęło się od symbolicznej, pierwszej pieczarki, która wyrosła w domowym zaciszu. Ten niewielki sukces wkrótce dał początek wielkiemu przedsięwzięciu, jakim obecnie jest stworzona przez niego i rozwijana przez rodzinę Kania firma" - napisali pracownicy przedsiębiorstwa w komunikacie na stronie internetowej. "Szefie - dziękujemy za wszystko. Do zobaczenia" - dodali. Przed kilkoma laty niespodziewanie zmarł syn Karola Kani - Wojciech, również przedsiębiorca. Firma Karola Kani Początki firmy Karola Kani z siedzibą w Piasku sięgają 1967 r., obecnie jest uznawana za największą w Polsce i jedną z największych w Europie wytwórni podłoża pod uprawę pieczarek. Ma trzy oddziały produkcyjne - w Piasku, Dębowej Kłodzie i Pawłowiczkach, zatrudnia blisko 500 pracowników, dysponuje własnym laboratorium. Prezesem zarządu jest obecnie drugi syn Karola Kani - Maciej. Zginęli na miejscu Prywatny helikopter rozbił się w nocy w pszczyńskich lasach. Karol Kania i pilot zginęli na miejscu. Dwoje rannych zdołało się wydostać z wraku. Kobietę przewieziono do Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej, a mężczyznę do Górnośląskiego Centrum Medycznego w Katowicach-Ochojcu. Jak przekazały te placówki, mimo złamań i licznych potłuczeń stan tych osób jest stabilny. W rozmowie z Interią o szczegółach wypadku mówił Marek Wojtala, sołtys Jankowic koło Pszczyny i znajomy Karola Kani. - Mieszkam nieco ponad kilometr od katastrofy. Było już późno w nocy, ja spałem, ale żona słyszała, jak helikopter krąży nad naszym domem. Mgła była taka, że nie było niczego widać na dziesięć metrów - opowiadał. - Krążył tak długo, że wyglądało na to, że ma poważne problemy z lądowaniem. W pewnym momencie słychać było potężne "bum", jakby maszyna się rozbiła - wyjawił (więcej TUTAJ). Badają okoliczności zdarzenia Prokuratura Rejonowa w Pszczynie bada nocny wypadek pod kątem sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym - poinformował prokurator rejonowy Leonard Synowiec. Przyczyny i okoliczności zdarzenia wyjaśnia też Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.