Ciała 68-latki wciąż nie odnaleziono Obywatelka USA 68-letnia Gretchen P. zaginęła w Warszawie w 2020 roku. Śledczy są pewni, że została zamordowana przez syna. Jej ciała szukały w Wiśle polskie służby, którym pomagali agenci Federalnego Biura Śledczego (FBI), ale zwłok do tej pory nie odnaleziono. Prokuratura oskarżyła 26-letniego Karla P. o zabójstwo matki i kradzież pieniędzy w kwocie nie mniejszej niż 2,5 tys. złotych. W czwartek w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się druga rozprawa w jego procesie. W jej trakcie zostało odtworzone przesłuchanie mężczyzny z postępowania przygotowawczego. Wynika z niego, że Karl P. dusił matkę poduszką przez dłuższy czas. Zeznania siostry zaginionej - Nie chcę dzisiaj potwierdzać tych wyjaśnień. One mogą być uznane za częściowo poprawne - stwierdził na sali rozpraw Karl P., pytany przez sędzię Agnieszkę Domańską, czy chce się do nich ustosunkować. Następnie jako świadek zeznawała siostra zamordowanej - 64-letnia Heidi W.-K., która stwierdziła, że ostatni raz miała bezpośredni kontakt z siostrą w 2015 roku, przed jej wyjazdem do Szwajcarii. - Moje kontakty z siostrą polegały na regularnych wiadomościach i telefonach - mówiła w sądzie. Zapytana przez sąd, czy Gretchen P. pisała coś o relacjach ze swoim synem, odpowiedziała, że często opowiadała o ich codziennym życiu i o tym, jak spędzają czas. - Najpierw po wyjeździe z Ameryki byli w Szwajcarii, a potem przyjechali do Polski. Była bardzo szczęśliwa, że udało im się załatwić tu mieszkanie w październiku 2016 roku - opowiadała w sądzie. Dodała, że siostra "miała silną wolę, by żyć", a radością jej życia był syn oraz że tuż przed śmiercią dostała od niej cztery wiadomości. Miała napisać m.in., że przygotowuje posiłek dla syna. Dopytana przez sąd, czy skarżyła się na coś związanego z synem zaznaczyła, że jej największą frustracją było to, że odmawiał chodzenia do szkoły po 15. roku życia. - Wykształcenie było bardzo ważne dla naszej rodziny - mówiła na sali rozpraw. Uzależniony od gier i narkotyków Wskazała także, że Gretchen P. zwierzała jej się, że Karl P. jest uzależniony od gier komputerowych i że bierze narkotyki. - On zaczął brać narkotyki, a to było coś, czemu ona była bardzo przeciwna (...). Musiała dawać pieniądze synowi na narkotyki. Jako rodzic powinno się odmówić, ale oni mieli taką relację między sobą (...). Ona bała się swojego syna. Nie rozumiałam tego. Bała się, że on się rozzłości - podkreślała w sądzie siostra zamordowanej kobiety. Zeznała, że ten lęk nasilił się po marcu 2013 roku, kiedy Karla P. zatrzymała policja. - Moja siostra w 2013 roku zadzwoniła do mnie i - jak wywnioskowałam potem jeszcze z rozmów ze znajomymi - była bardzo przestraszona, bo bała się, że syn chce ją zabić - mówiła przed sądem. Jak później doprecyzowała, słyszała, że Karl P. w 2013 roku był w areszcie i że go wypuszczono, ale musiał uczestniczyć w zajęciach z rozładowywania emocji. Dodała też, że rok wcześniej szwagierka Gretchen P. została zabita przez swojego syna w Wielkiej Brytanii i to jeszcze potęgowało lęk u jej siostry. Karl P. zeznał, że jeździł z rozczłonkowanymi zwłokami matki Proces Karla P. rozpoczął się w Sądzie Okręgowym w Warszawie w środę. Podczas pierwszej rozprawy mężczyzna przez ponad godzinę składał wyjaśnienia. Zaznaczył m.in., "że jest odpowiedzialny za zniknięcie matki" oraz że "pochował ciało w rzece". - Sprawiłem, że kopaliście tę rzekę przez 20 miesięcy na nic - powiedział oskarżony w sądzie. Na sali rozpraw dodał, że jego relacje z matką były złe. Stwierdził, że miała go okradać i obrażać jego narzeczoną. Potem, opisując szczegóły zbrodni, powiedział, że wrzucił do Wisły w Nowym Dworze Mazowieckim sześć pakunków z mostu Piłsudskiego. Powiedział też, że jeździł tam trzy razy taksówką na aplikację z walizkami, w których były schowane paczki ze zwłokami. Nie było tam żadnego świadka. Karl P. został zatrzymany w Stanach Zjednoczonych i przekazany do dyspozycji polskich organów ścigania 21 maja 2021 roku. Z ustaleń śledztwa wynika, że w listopadzie 2016 roku Gretchen P. zamieszkała z synem na warszawskim Żoliborzu. 31 marca 2020 roku wszelkie kontakty Gretchen P. ze znajomymi urwały się. Na jej kontach społecznościowych były zamieszczane sugerujące aktywność wpisy, ale różniły się one stylem od wcześniejszych. 4 kwietnia 2020 roku na Facebooku pojawił się wpis, że kobieta ma przebywać w USA. W tym czasie już nie żyła. Jak informowała wcześniej Prokuratura Okręgowa w Warszawie Karl P. w nocy z 31 marca na 1 kwietnia 2020 roku dokonał zabójstwa swojej matki poprzez uduszenie jej poduszką. - Następnie dokonał zakupu narzędzi - piły ręcznej, taśmy naprawczej, folii malarskich oraz metalowej siatki ogrodzeniowej. Podejrzany rozczłonkował ciało swojej matki w mieszkaniu na warszawskim Żoliborzu. Następnie jego części owinął siatką ogrodzeniową. Rozczłonkowane ciało matki podejrzany zrzucił z mostu do Wisły w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego - przekazywała prokuratura. Według śledczych po dokonaniu zabójstwa Karl P. korzystał z kart płatniczych i rachunków bankowych swojej matki, a w październiku 2020 roku opuścił Polskę. Sprawca o tym, co zrobił, miał zwierzyć się osobie z rodziny. - Postępowanie zainicjowane zostało informacją o śmierci Gretchen P. uzyskaną w toku prowadzonej sprawy poszukiwawczej. Służby otrzymały informację o tym, że Karl P. dokonał zabójstwa swojej matki - podawała prokuratura.