Kaczorowski został niedawno ekshumowany w związku z wątpliwościami prokuratury, co do właściwej identyfikacji ciała. Badania potwierdziły, że w jego grobie w Świątyni Opatrzności Bożej od kwietnia 2010 r. leżała inna - nieujawniona przez prokuraturę - ofiara katastrofy. Ciało Kaczorowskiego zidentyfikował ówczesny wiceszef MSZ Jacek Najder. Najder, obecnie ambasador Polski przy NATO, przeprosił rodzinę za błędną identyfikację. - Ponowne uroczystości pogrzebowe nasza rodzina przyjmuje z wielkim smutkiem. Wszyscy byliśmy przekonani, że państwo dopilnuje tej sprawy. To, co się stało, wydaje się niedopuszczalne. Dla nas, a zwłaszcza dla cioci Karoliny (wdowy po Kaczorowskim - red.) to wielka rozpacz - powiedział dziennikarzom krewny zmarłego Grzegorz Kaczorowski. Ten kolejny pochówek jest dla rodziny Kaczorowskiego "kolejnym bólem i prawdziwym rozdrapywaniem dopiero co świeżo zabliźnionych ran" - mówił metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz podczas mszy pogrzebowej. Prosił o pociechę od Boga. W homilii - przypominając pierwszy pogrzeb w 2010 r. - kard. Nycz powiedział: "Byliśmy wtedy pewni, że otaczamy trumnę ze szczątkami doczesnymi śp. Ryszarda. Okazało się, że po ludzku nasza wiedza była błędna, ale przecież Pan Bóg (..) wiedział, za kogo się modlimy wiedział, za kogo mu dziękujemy". Nawiązując do sobotniego czytania ewangelii, podkreślił, że także bliscy Łazarza musieli po raz drugi przeżywać ból jego pogrzebu. Kard. Nycz dodał, że zmarły służył wtedy, kiedy była wojna i w czasie pokoju, kiedy trzeba było budować jedność i zgodę. - Wiemy, że czasem ludzie potrafią służyć i walczyć, kiedy jest czas walki, a trudniej im przychodzi pracować dla Ojczyzny i służyć, kiedy jest czas budowania i pokoju - powiedział. W mszy uczestniczyła m.in. rodzina Kaczorowskiego, żona prezydenta RP Anna Komorowska, szef kancelarii prezydenta Jacek Michałowski, Władysław Bartoszewski, parlamentarzyści, liczne delegacje. Głos Dzwonu Zygmunta O godz. 15.00, krótko po pochówku, nad Krakowem przez 10 minut rozlegał się głos Dzwonu Zygmunta, który bije w chwilach szczególnych dla Polaków. Rodzina Kaczorowskiego do trumny prezydenta dołączyła cztery pudełka z ziemią z ważnych dla niego miejsc. - Przynieśliśmy skromne podarunki, aby z tobą na wieczność zostawić. Są to pudełeczka, które stały w twoim biurku w Londynie - mówiła jedna z córek Kaczorowskiego. W pierwszym pudełeczku znalazła się ziemia z Polski. W drugim pudełku była skała z Monte Cassino - "symbol Twojej walki o Polskę, o wolność Polski, o wolność Europy, to też symbol kontynuacji tej walki, wtedy, kiedy Europa stała się wolna, a Polska nie. Całym życiem walczyłeś o to, żeby Polska mogła nazywać się tymi dwoma słowami, które są najpiękniejsze każdym języku: wolna i niepodległa" - zwracała się do zmarłego córka. W trzecim pudełku umieszczono ziemię z Katynia - o ujawnienie prawdy o tej zbrodni walczył. Rodzina przyniosła też czwarte pudełko, którego Kaczorowski nie znał - umieszczono tam ziemię z domu prezydenta w Londynie, w którym wychował córki. - Kiedy włożymy ci te pudełka, by leżały przy twojej trumnie, trumnę oblejemy naszą miłością. Niech cię tuli do czasu aż się znowu spotkamy. Śpij spokojnie, tatusiu, Bóg jest tuż - zakończyła. - To człowiek akurat poza i ponad wszelkimi układami, pretensjami, wszyscy go szanują - i jako starego harcerza całe życie, i jako Sybiraka, i jako żołnierza, który walczył o niepodległość Warmii polskiej - powiedział dziennikarzom Bartoszewski. Według niego pomyłka przy identyfikacji ciała Kaczorowskiego dodała biografii prezydenta "nieprzewidzianego dramatyzmu". - Bardzo dziwne są losy ludzi i bardzo dziwna wola Boża, cóż można robić i powiedzieć więcej? Tak się stało, jak się stało (...) , przecież nikt nie chciał takich pomyłek, bo to dla nikogo nie jest żadna satysfakcja, ani pociecha, ani rozgrywka - dodał. Biskup drohiczyński Antoni Dydycz - w czasie nabożeństwa odprawionego tuż po przywiezieniu trumny do Świątyni Opatrzności Bożej - apelował, by nie lękać się prawdy i zadawania najtrudniejszych nawet pytań. - Szukajmy odpowiedzi, nie zamykajmy ludziom ust. Wiara i prawda zawsze idą razem. To one stanowią duchowe zaplecze, to one są mocnym oparciem. To dzięki nim możemy stawać się coraz bardziej odpowiedzialnymi ludźmi honoru - mówił. "Zasmuca nas histeryczne zamieszanie" Bp Dydycz wyraził niezadowolenie z powodu "prowokowanego zamieszania" wokół prób wyjaśniania tragedii smoleńskiej. - Zasmuca nas histeryczne zamieszanie prowokowane w odpowiedzi na wysiłek podejmowany przez wielu szukających prawdy. Dążenia do prawdy domaga się honor Polaka. Jesteśmy to winni tym, którzy oddali życie. Taka powinność każe nam nie ustawać pod żadnym pozorem w dążeniu do prawdy. Do tego bowiem czujemy się zobligowani, także w obliczu Twoich cierpień, tych ostatnich, panie prezydencie - zwrócił się biskup drohiczyński do zmarłego. - Natomiast próby jakiegokolwiek tuszowania, zacierania śladów zakłamania, to one prowadzą do histerii. I ta histeria usiłuje blokować drogi. Ale nie zapominajmy: tylko prawda może nas wyzwolić - mówił. Bp Dydycz przeprosił zmarłego prezydenta i jego rodzinę "za wcześniejsze bolesne doświadczenia i ostatnie upokorzenia". - Jesteśmy przekonani, że ideał, który pod Smoleńskiem sięgnął bruku, powinien się odbić i wznieść się wysoko. Sursum corda - mówił bp Dydycz. - Te dodatkowe dwa i pół roku niepokojów chcemy jak najgłębiej przemyśleć, aby jak najlepiej odczytać i przekazać nowym pokoleniom jako Twój testament - mówił Antoni Dydycz o czasie, jaki minął od tragicznej śmierci prezydenta w katastrofie smoleńskiej. Biskup podkreślił, że "w tym testamencie odnajdujemy wszystko to, co było i być powinno najszlachetniejszego w naszym narodzie". - Ten testament uczy nas jednego - że ci, którzy wiernie służyli narodowi, zawsze starali się pamiętać o jego tożsamości, tożsamości zbudowanej na trzech kolumnach, które wyrażają słowa: Bóg, honor i ojczyzna, a treści, które w nich się zawierają, odnajdujemy wyjątkowo czytelnie zapisane w Twoim testamencie, w Twoim życiu - zaznaczył w mowie pożegnalnej. Po uroczystościach obecny na nich szef klubu PiS Mariusz Błaszczak skrytykował nieobecność najwyższych władz RP. Jego zdaniem "przedstawiciele władz państwowych są odpowiedzialni za to, że po raz kolejny rodzina przeżywa ból; za to, że po raz kolejny prezydent Kaczorowski jest chowany". Trumna z ciałem prezydenta Kaczorowskiego została przewieziona w nocy z piątku na sobotę do Warszawy z Wrocławia, gdzie Kaczorowskiego żegnali m.in. minister kultury Bogdan Zdrojewski i prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.