W niedzielę Centrum Informacyjne Senatu poinformowało, że Biuro Administracyjne Kancelarii Senatu zawarło umowę z Centrum Obsługi Administracji Rządowej na najem pomieszczeń w Zespole Rezydencjalnym "Parkowa". "Marszałek Senatu korzysta z pomieszczeń wynajmowanych od Centrum Obsługi Administracji Rządowej od 2016 r. Opłata za korzystanie z obiektu to 5601,85 zł netto miesięcznie" - napisano w informacji. "Pieniądze zostają w budżecie" Karczewski był w poniedziałek gościem TVP. Zapytany o mieszkanie, które wynajmuje dla niego kancelaria Senatu, wyjaśnił, że "ten cały kompleks znajduje się w zasobach Skarbu Państwa". "To powinno być wykorzystywane, gdybym ja nie wynajmował, to mieszkanie stałoby puste" - stwierdził. Wyjaśnił też, że kancelaria Senatu wynajmuje dla niego "połowę willi". "To jest opłacalne dla budżetu, właściwie z jednej kieszeni do drugiej budżetu są przekazywane pieniądze. One zostają w budżecie i w Skarbie Państwa" - zapewnił Karczewski. Podkreślił, że mieszkanie w którym mieszka jest przeznaczone dla najważniejszych osób w państwie, a zasady najmu są regulowane przez ustawę. Wyjaśnił też, że on sam nic za wynajem nie płaci, a koszt kancelarii Senatu to ok. 5 tys. zł miesięcznie, które trafiają do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. "Jestem przekonany, że gdyby policzyć koszty ochrony, przejazdów, to ten koszt dla budżetu (wynajmu mieszkania dla Karczewskiego - PAP) na pewno jest niższy od tych kosztów, jakie były przekazywane na marszałków mieszkających poza Warszawą" - stwierdził. "Nie było kolacji za 16 tys." Zapytany o kolację za 16 tys. zł, o której informowały media, Karczewski zapewnił, że takiej kolacji nie było. "Nigdy takiej kolacji nie było, absolutnie. Ja wydaje kolacje dla gości zagranicznych, którzy do mnie przyjeżdżają. Są kolacje, przyjeżdżają przewodniczący Senatu francuskiego, hiszpańskiego. Robimy je w Łazienkach, nie są to wystawne kolacje, ale one kosztują" - mówił Karczewski. Odnosząc się do ostatnich publikacjach medialnych, w którym dziennikarze stawiali Karczewskiemu zarzuty rozrzutności, marszałek Senatu zapewnił, że jego przeciwnicy z opozycji na niego "nic nie znajdą". Ponadto stwierdził, że opozycja parlamentarna ma "kompleks Jarosława Kaczyńskiego". "Atakują Marka Kuchcińskiego, pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego i teraz na celowniku jestem ja" - podkreślił. Loty z żoną i rodziną Karczewski mówił też o swoich lotach z rodziną. Podkreślił, że podczas wspólnych lotów, jego żona zawsze wchodziła w składzie delegacji. "Byli moi wnukowie - raz, i moje dwie córki - raz, ale to wtedy kiedy dostałem najwyższe odznaczenie do władz węgierskich. To strona węgierska zaprosiła moją rodzinę" - zapewnił. Wyjaśnił, że strona węgierska pokrywała koszty wyjazdu członków rodziny Karczewskiego i "organizowała im czas". "To wzmacnia Polskę, nie mnie, nie Stanisława Karczewskiego, tylko ten medal, to odznaczenie było dla nas, dla Polski. To bardzo ważne, żebyśmy te relacje budowali. A żona była owszem kilkakrotnie, ale w oficjalnej delegacji, to jest zupełnie normalne. Praktykuje się to w świecie dyplomacji. Na całym świecie małżonkowie ważnych osób, sprawujących ważne urzędy państwowe, jeżdżą razem, wspólnie. To podnosi rangę wizyty" - przekonywał Karczewski. Dodał, że podczas takich wyjazdów jego żona ma swój "osobny program": "jedzie do szpitala, rozmawia z dziećmi, rozmawia z władzami lokalnymi", odwiedza szkoły, przedszkola. "To też są ważne rzeczy, to jest budowanie wizerunku Polski" - dodał. Mówiąc o zapowiadanych, nowych regulacjach dotyczących lotów VIP-ów Karczewski stwierdził, że choć one "owszem są", to mogą być "jeszcze lepsze", "bardziej transparentne" i "czytelne". W czwartek na stronie internetowej Senatu opublikowano wykaz zagranicznych i krajowych podróży samolotem o statusie HEAD z udziałem marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego. Od października 2015 r. do końca grudnia 2017 r. Karczewski odbył 17 podróży, z czego cztery - z żoną.